W mailu do redakcji Czytelnik napisał:
Czy można by poruszyć kwestię „trzeźwych poranków” organizowanych w dobie pandemii? Zapytać władz policji, która to organizowała, czy jest to legalne i bezpieczne; tyle się mówi, aby zachować dystans i nie grupować się. Otóż w poniedziałek, 4 stycznia, jadąc do Żagania, napotkałem na taką akcję w Ławszowej. Podczas oczekiwania na dmuchanie, stojąc w kolejce, zaobserwowałem, jak policjant w rękawiczkach wyciąga ustnik z kieszeni i daje go kierowcy. Kierowca go rozpakowuje i wkłada go do urządzenia, po czym policjant, pochylając się nad kierowcą, który nie ma maseczki, podsuwa urządzenie do ust i każe dmuchać ile sił. W trakcie tego dmuchania kierowca wdmuchuje powietrze z bakteriami do urządzenia, na to urządzenie oraz rękawice policjanta i znajduje się w okolicy ust i nosa kierowcy. Jest to najprostszy sposób do zakażenia – zarówno innych kierowców, jak i policjantów prowadzących kontrolę.
I dodał: – Czy takie akcje są bezpieczne? Co by było, jakby pierwszy badany był zarażony? Jeżdżę po całej Polsce jako przedstawiciel handlowy i nigdzie się nie spotkałem z takimi działaniami, odkąd wybuchła pandemia.
Asp. szt. Anna Kublik-Rościszewska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bolesławcu:
Nietrzeźwi kierujący są sprawcami wielu tragicznych w skutkach wypadków drogowych, dlatego kontrole stanu trzeźwości są bardzo ważnym elementem prewencji drogowej. Wyeliminowanie nietrzeźwych kierowców ma ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Policjanci w codziennej służbie są wyposażeni w środki do dezynfekcji osobistej oraz urządzeń wykorzystywanych podczas służby. W trakcie badania stanu trzeźwości wykorzystywane są jednorazowe sterylne ustniki, a kontakt policjanta i kierującego jest bardzo krótki.
I dodaje:
Funkcjonariusze prowadzą działania w maseczkach oraz rękawiczkach, które są wielokrotnie dezynfekowane – zgodnie z zaleceniami sanitarnymi.