Sprawa jak z Archiwum X. Zwłoki znaleziono po 11 latach, morderca aresztowany

Policjanci zatrzymują podejrzanego
fot. KWP Wrocław Dzięki uporowi funkcjonariuszy różnych pionów sprawca został zatrzymany i decyzją sądu trafił do aresztu. Teraz czeka na rozprawę. Grozi mu dożywocie.
istotne.pl 183 policja, sąd, zabójstwo

Reklama

Do zdarzenia doszło w 2009 r. w Pieszycach na Dolnym Śląsku. 1 maja zaginął młody mężczyzna. Do Komisariatu Policji w Bielawie zgłosiła się partnerka zaginionego, którą zaniepokoiło to, że chłopak nie wrócił do domu na noc. Wcześniej mu się to nie zdarzało, nie miał konfliktów z prawem, poza tym... w mieszkaniu czekała na niego ciężarna dziewczyna.

Jak ustalili śledczy, w tym dniu chłopak uczestniczył w libacji alkoholowej wraz ze swoimi dwoma starszymi znajomymi. Podczas spotkania między właścicielem domu a pokrzywdzonym doszło do sprzeczki. Ten zaczął bić młodego chłopaka wielokrotnie po całym ciele – aż ofiara przestała się bronić. I pozostawił pobitego na ziemi, nieprzytomnego.

Odciągnął go jedyny świadek zdarzenia, ich wspólny znajomy. I tu historia nabiera innego znaczenia, gdyż śledczy bazowali na zeznaniach właśnie tego jedynego świadka. Zeznał on bowiem, że wyszedł z posesji ok. godz. 22:00 i że nie wie, co dalej stało się z młodym znajomym. Natomiast sam właściciel domu stwierdził, że poszedł spać, a jak wstał, to poszkodowanego już nie było u niego na posesji.

Śledczy:

Trwały poszukiwania chłopaka na szeroką skalę. Przeczesano posesję, gdzie spożywał alkohol, dom znajdujący się na niej i okolice. Rozmawiano z sąsiadami, nadano komunikat poprzez media o jego poszukiwaniu. Przyjęto wówczas, że być może jest gdzieś przetrzymywany wbrew własnej woli.

Rozmyła się ta teza wówczas, kiedy zaczęły napływać informacje od osób postronnych, że zaginiony był widziany, np. we Wrocławiu na dworcu czy nawet w miejscowości, gdzie mieszkał.

W związku z tym, że nie natrafiono na żaden ślad mogący świadczyć o tym, że stała się krzywda poszkodowanemu, a znaleźli się świadkowie, którzy twierdzili, że widzieli chłopaka całego i zdrowego, postępowanie z art. 189 par. 1 kk umorzono. Być może rzeczywiście ten młody mężczyzna postanowił nagle porzucić swoją rodzinę i się wyprowadził.

Mimo tego poszukiwania operacyjne trwały. Policjantom z Bielawy nie dawało to spokoju. Co jakiś czas monitorowali, czy mężczyzna nie rejestrował się w jakichś urzędach w Polsce, czy nie odbywał podróży zagranicznych, czy nie korzystał ze służby zdrowia, czy też nie zmienił nazwiska. Ale nie, nie było po mieszkańcu Pieszyc śladu.

Funkcjonariuszom wydawało się nierealnym, by osoba niebędąca poszukiwanym przestępcą, nieznająca procedur oraz możliwości poszukiwawczych policji, nieposiadająca zasobów finansowych i osobowych, a dążąca jedynie do zerwania kontaktu z rodziną, ukrywała się skutecznie przez ponad 10 lat, nie pozostawiając po sobie żadnego tropu.

2019 r. – przełom

Przełomem w sprawie okazało się ponowne przesłuchanie w 2019 r. jedynego świadka, który zdążył wyprowadzić się z Pieszyc i nawet zmienić nazwisko. Mężczyzna przyznał wówczas, że jak opuszczał posesję kolegi 10 lat temu, to zaginiony chłopak nie dawał już oznak życia. Wówczas starszy kolega zagroził mu, że jeśli komuś coś powie, to skończy jak ten młodszy znajomy.

Groźby takie słyszał przez wiele lat, stąd decyzja o wyprowadzce, ucięciu kontaktów ze znajomymi i zmianie nazwiska. Świadek w obawie o swoje życie chciał odciąć się od – jak się okazało – sprawcy zabójstwa.

Od momentu tych zeznań zaczęła się znów bardzo mozolna i trudna praca śledczych z Bielawy i Wrocławia. Nikt nie wiedział, gdzie mogły zostać ukryte zwłoki młodego chłopaka. Policjanci przekopali cały ogród i posesję należące do właściciela domu sprzed 10 lat. Zwłok szukano w szambie zalanym betonem, wyburzano posadzkę w garażu oraz piwnicy, szukano zwłok w ścianach.

Poszukiwania te zakończyły się fiaskiem, ale śledczy nie poddawali się, bo czuli, że są blisko rozwikłania tej zagadki. Przeczesywali tereny pobliskie od miejsca libacji z 2009 r., zalesione tereny obok czy nawet okoliczne stawy. Do akcji wykorzystywane były psy tropiące, pomagali strażacy czy grupa GOPR. Nadal bez większych rezultatów. Nie wpadli nawet na najmniejszy ślad, a weryfikowana była każda informacja, jaka wpłynęła do policjantów.

KWP Wrocław:

Dopiero w maju 2020 r., 2 km od tragicznego miejsca, policjanci natknęli się podczas poszukiwań na wyschnięty zbiornik wodny, a w nim szczątki ludzkie. Widać było, że sprawca doskonale przygotował się do tej zbrodni. Ciało zostało nawet przygniecione 4 ciężkimi głazami, by w razie ulewnych deszczów nie wypłynęło w starym zbiorniku.

Ponieważ identyfikacja szczątków nie była możliwa, zostały przeprowadzone badania DNA, które potwierdziły, że to zaginiony młody chłopak, który mieszkał niegdyś w Pieszycach i którego szukali przez 10 lat śledczy z Bielawy.

Zwłoki ukryte były niedaleko miejsca zamieszkania sprawcy, w miejscu bardzo dobrze mu znanym, gdyż mieszkał on w Pieszycach od urodzenia. Było to też miejsce mało uczęszczane przez ludzi, trudno dostępne, o czym przestępca doskonale wiedział. Niegdyś zapełniony wodą staw, od lat był wyschnięty i znajdował się poza ogólnodostępnymi drogami czy ścieżkami. To miejsce wydawało się doskonałe pod każdym względem, ale nie dla naszych policjantów.

Zatrzymano sprawcę, uczestnika libacji z 2009 r., właściciela niegdyś domu, gdzie doszło do zabójstwa. Śledczy: – Ten uparcie nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Decyzją sądu podejrzany został aresztowany i przebywa w areszcie do dzisiaj.

Mundurowi:

Niezwykła sprawa, przypominająca te z Archiwum X, pokazuje zaangażowanie policjantów, ich mozolną i trudną pracę, która przynosi efekty. Gdyby nie upartość i zaangażowanie śledczych z Bielawy, być może do dzisiaj rodzina zaginionego młodego chłopaka nie zaznałaby spokoju, a morderca stąpałby bezkarnie po naszych ulicach.

Reklama