W trakcie środowego posiedzenia rajców poruszono między innymi temat związany z godzinami funkcjonowania restauracji na bolesławieckim rynku. Pytano, dlaczego, i to nawet w weekendy, ogródki zamykają się o 22.00 i w centrum Miasta Ceramiki zamiera życie.
Prezydent Piotr Roman:
To jest spór, który w Bolesławcu trwa już kilkadziesiąt lat. Po jednej stronie mamy restauratorów i niektórych klientów, którzy by chcieli posiedzieć trochę dłużej w tych ogrodach, nie przestrzegając zasad związanych z naruszeniem miru itd. I mamy mieszkańców. Niektórzy mieszkańcy aktywnie informują policję.
I dodał:
Ja byłem we Wrocławiu o 12 w nocy. Widziałem, co tam się dzieje na rynku. Restauracje pełne. Idąc w nocy z panem profesorem Gwiazdowskim, nie mogliśmy znaleźć miejsca, aby spokojnie zjeść kolację.
Włodarz wspomniał, że w Siegburgu, mieście partnerskim Bolesławca, wszystkie restauracje o 22.00 zapraszają swoich klientów do środka.
Prezydent P. Roman zaznaczył:
W rynku mieszkają ludzie, którzy mają swoje potrzeby. Wiem, że niektórzy restauratorzy potrafili się z tymi ludźmi się dogadać.
Oraz dopowiedział:
Ja nie jestem w stanie odpowiedzieć, w jaki sposób należy zlikwidować ciszę nocną. Może trzeba po prostu wcześniej do restauracji przychodzić?
Co Wy na to? Jak sobie radzicie z tym, że życie w centrum miasta zamiera o 22.00? Zapraszamy do dyskusji.