Historię labradorki Rity opisali wolontariusze z wrocławskiej Ekostraży. Wpis zaczęli bardzo wymownie:
Labrador z guzem wielkości piłki do kosza i słowa pańciów: „Dzień dobry, chcieliśmy uśpić psa”.
I dodali:
Labradorka już u nas. Wciąż jesteśmy w szoku – jest to największy guz, jakiego widzieliśmy w naszej 11-letniej historii. Pies ma trudności nie tylko z chodzeniem, ale nawet z położeniem się. Poza tym to cudowna wciąż pełna energii życiowej Sunia.
Jak można? Jak można hodować kilka lat takie coś? I nie – nie piszcie nam, że może kogoś nie było stać. Pies miał na sobie kilkaset pcheł (filmik w komentarzu), ile kosztuje odpchlenie, każdy wie. Po prostu totalna znieczulica, nieodpowiedzialność, znęcanie się poprzez nieleczenie, nieszukanie pomocy.
Weterynarz z Bolesławca odmówiła wykonania eutanazji
Historia ma związek z Miastem Ceramiki. Ekostraż:
Wielkie podziękowania dla Pani Doktor z OptimaVet Gabinet Weterynaryjny Bolesławiec i czujnej pacjentki Moniki, które szukały pomocy dla psa. Pani Doktor odmówiła eutanazji na życzenie. Bo tego rodzaju guzy w większości udaje się z powodzeniem operować, dając psu ulgę i kilka lat psiego życia.
Wolontariusze apelują:
Posiadanie psa w Polsce jest prawem, nie obowiązkiem. Nie stać Cię? Nie bierz. Masz zamiar wrzucić psa do kojca, gdy przestanie być słodkim szczeniaczkiem? Nie bierz. Byleby żaden pies nie kończył jak Rita: na podwórku, ze stadem pcheł i guzem wielkości piłki do koszykówki.
I zapowiadają złożenie zawiadomienia do prokuratury.
Jak wspomóc Ritę i Ekostraż?
Szczegóły poniżej:
Ekostraż o Ricie