Po pijaku rzucił, że w samolocie jest bomba. Zamiast do Bristolu trafił do... aresztu

Straż Graniczna
fot. Nadodrzański OSG Za wywołanie fałszywego alarmu bombowego grozić może kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.
istotne.pl 183 prokuratura, sąd, straż graniczna

Reklama

Do zdarzenia doszło w środę 9 października na wrocławskim lotnisku. Strażnicy graniczni, którzy patrolowali teren terminala, zauważyli mężczyznę, który głośno się zachowywał, rzucał bagażem i wymachiwał rękoma.

Podróżny nie chciał ani podporządkować się poleceniom funkcjonariuszy, ani się uspokoić. Dodatkowo z jego ust padły słowa:

Lepszy ci powiem numer, w tym samolocie jest BOMBA.

Po czym dodał:

Jak ja nie polecę do Bristolu, to nikt nie poleci.

Mundurowi wyczuli od 43-letniego mężczyzny woń alkoholu. Sam niedoszły podróżny stawał się coraz bardziej agresywny, używał wobec strażników wulgarnych słów. (Jak się potem okazało, był pijany; miał ponad promil alkoholu w organizmie).

43-latek został zatrzymany, a następnie – na wniosek prokuratury – tymczasowo aresztowany przez wrocławski Sąd Rejonowy na dwa miesiące.

Przypomnijmy. Za wywołanie fałszywego alarmu bombowego grozić może kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Reklama