Czytelnik napisał do nas via WhatsApp i podesłał poniższy filmik:
Dzieci się patrzą. Ludzie czekający stoją 50 m dalej, bo przy krzesełkach nie da się wytrzymać, tak śmierdzi.
Oraz dodał:
Prezes PKS-u niech zapewni oczekującym godne warunki. A tu kiedy się nie pojawią, to ta „kobitka” zawsze się załatwia. Dzieci chodzą, patrzą, a podróżni stoją 50 m dalej.
– Problem, oczywiście, jest mi znany. Sytuacja jest trudna, bo służby interweniują na dworcu PKS-u kilka razy dziennie. Nasz pracownik dzwoni, służby przyjeżdżają. A te osoby oddalają się i wracają po kilku minutach – mówi serwisowi istotne.pl Łukasz Jaźwiec, szef powiatowej spółki. – A my nie możemy kogoś wyrzucić z terenu dworca tylko dlatego, że źle wygląda czy śmierdzi. Możemy interweniować wtedy, gdy działania tych osób zagrażają bezpieczeństwu.
I podkreśla:
To nie jest tylko nasz problem. Rozmawiałem z menedżerem całej galerii. Pytałem, czy są jakieś szanse na współfinansowanie ochrony, która byłaby w stanie nad tą sytuacją zapanować. Nie było pozytywnego odzewu: oni uważają, że takiego problemu nie ma; nie widzą takiej potrzeby.
Ale zaraz dodaje:
Niemniej rozważamy różne warianty. Zastanawiamy się nad tym, aby w nowej umowie z firmą ochroniarską, która pilnuje siedziby PKS-u przy ulicy Modłowej, zawrzeć zapisy o nadzorowaniu dworca. Wynajęcie całodobowej ochrony, która zajmowałaby się tylko dworcem, to byłby bardzo duży koszt. Trudny do udźwignięcia dla spółki.
Do tematu z pewnością wrócimy. Co Wy na to? Zapraszamy do dyskusji.