Do redakcji zadzwonił Czytelnik, mieszkaniec Bolesławca niemający ani stałego, ani czasowego zameldowania. (Mieszka kątem u znajomych. Czasem w piwnicy, czasem na strychu).
Mężczyzna opowiedział nam, że chce wziąć udział w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Zamierzał wpisać do rejestru wyborców. Udał się w tym celu do magistratu. Tam dostał druk do wypełnienia.
I wtedy, jak podkreśla bezdomny, zaczęły się problemy. Nakazano mu bowiem wpisać adres zameldowania. Tyle że mężczyzna... nie jest nigdzie zameldowany.
Jak relacjonuje, polecono mu wtedy wpisać poprzedni adres. – Już to mi jakoś nie pasowało – wyjaśniał w rozmowie z serwisem istotne.pl Czytelnik. – Nie chciałem okłamywać systemu.
Zgłaszający wyznał nam, że nie ma stałego miejsca pobytu od końca 2016 r. Życie – jak sam powiedział – dało mu potężnego kopa. Wpadł w długi, zbankrutował. Stracił dom, rodzinę. Niemal wszyscy się odeń odwrócili. – Ale to nie znaczy, że przestałem być człowiekiem – podkreślił. – Żaden sąd mi tego prawa nie odebrał. Nie jestem przestępcą. Ale dla państwa jestem wyrzutkiem, nie ma mnie.
Nasze wątpliwości wyjaśnił Jerzy Zieliński, sekretarz Miasta Bolesławiec:
Bezdomni mogą głosować. Oni kiedyś funkcjonowali w jakimś rejestrze wyborców. Jeżeli urzędnicy dokonują wpisu w gminnym rejestrze, to muszą tę osobę wykreślić z poprzedniego wpisu.
Ten bezdomny zatem musi podać miejsce swojego ostatniego pobytu. Istnieje bowiem domniemanie, że ta osoba w jakimś spisie figuruje. Nie możemy dopuścić do sytuacji, żeby obywatel głosował w dwóch miejscach jednocześnie.
Oraz dodał:
I to jest jedyna przyczyna, dla której wspomniany bezdomny nie może na tym dokumencie pozostawić pustego pola dotyczącego ostatniego miejsca pobytu. Bo tylko na tej podstawie urząd jest w stanie sprawdzić, czy ten mężczyzna figuruje w innym spisie. A jeśli tak jest – to wtedy można go wykreślić z poprzedniego rejestru i dokonać wpisu do tego naszego.
Co Wy na to? Zapraszamy do dyskusji.