Prezydentowi Bolesławca Piotrowi Romanowi grożono już około 10 razy, ostatnio nawet śmiercią. Wszystko to sprawiło, że w bolesławieckim ratuszu pojawiły się dodatkowe zabezpieczenia.
Są, oczywiście, kamery monitoringu, a także guzik alarmowy, po naciśnięciu którego przyjedzie specjalna brygada. Co więcej, zabezpieczone zostały wejścia do sekretariatu i gabinetu włodarza. Nad tym, kto spotka się z prezydentem, czuwa pani z sekretariatu. (Chodzi m.in. o to, żeby do ratusza nie wchodziły osoby będące pod wpływem alkoholu lub środków odurzających, co – niestety – się zdarzało).
– To nie jest ostatnie nasze słowo – zapowiada Piotr Roman. – Będą kolejne zabezpieczenia.
Przypomnijmy, w połowie stycznia informowaliśmy, że do sekretariatu Urzędu Miasta w Bolesławcu wszedł mężczyzna i powiedział:
Przyszedłem zatłuc prezydenta.
To już druga taka sytuacja, w której ten sam mężczyzna groził Piotrowi Romanowi. Latem ubiegłego roku doszło do podobnego zdarzenia. Wówczas 50-latek zapowiedział sekretarce, że przyjdzie innego dnia, ale już z bronią, i... zabije urzędnika.
Sprawa została zgłoszona organom ścigania, ale jak w styczniu mówił sam prezydent, po ostatniej groźbie sąd tylko upomniał mężczyznę.