Plaga myszy na polach. Ogromne straty rolników w całym regionie

Mysz
fot. Nick Fewings on Unsplash Rolnicy podkreślają, że sami sobie nie poradzą z tym problemem, oczekują na pomoc państwa.
istotne.pl 183 zwierzęta, rolnictwo

Reklama

– Jest problem związany z myszami, ale nie mamy kompetencji do tego, aby ocenić stan ich populacji. Z doniesień rolników możemy tylko stwierdzić, że myszy jest więcej – mówi Rafał Plezia, wójt Gminy Legnickie Pole. – Sytuacja jest trudna. Nie możemy zostawić rolników samych. Jako przedstawiciele Gminy staramy się wywołać jakąś reakcję podmiotów, które będą mogły pomóc rolnikom.

Problem dotyczy całego Dolnego Śląska, również ziemi bolesławieckiej. Myszy zjadają gigantyczne ilości jęczmienia, pszenicy i rzepaku, wyrządzając wielkie szkody w uprawach. – Straty są ogromne – zaznacza Ryszard Frączek, rolnik z Mikołajowic, delegat Dolnośląskiej Izby Rolniczej, który problem myszy zgłaszał już w ubiegłym roku.

Co mogą robić rolnicy? Np. stawiać słupki dla dzikiego ptactwa, które poluje na gryzonie. Albo też sadzić rośliny, których myszy wyjątkowo nie lubią, takie jak czosnek niedźwiedzi czy mięta.

Ale to nie wystarczy. – Rolnicy sami na pewno sobie z tym tematem nie poradzą – podkreśla R. Frączek. – Cena środków do zwalczania gryzoni jest wygórowana, oczekujemy na pomoc państwa.

Wg rolnika, aby pozbyć się szkodników, należałoby na środki chemiczne wydać 500–600 zł na hektar.

Reklama