Do zdarzenia doszło 1 maja nad ranem w Warcie Bolesławieckiej. W jednym z budynków w kotłowni wybuchł pożar. Dym przedostał się do pozostałych pomieszczeń. Z domu przed przyjazdem strażaków uciekł mężczyzna. Potem okazało się, że w środku była jeszcze kobieta z dzieckiem. Strażacy wyprowadzili ich na zewnątrz i wezwali pogotowie. Ratownicy zabrali dziecko do szpitala na badania, by sprawdzić, czy nie podtruło się dymem i tlenkiem węgla.
Nikomu na szczęście nic poważnego się nie stało.
Aktualizajca 2018-05-10
Od czytelnika otrzymaliśmy dodatkowe informacje na temat zdarzenia:
Mężczyzna z mieszkania na parterze nie uciekł, tylko próbował sam ugasić pożar z zewnątrz przez okienko od piwnicy. Wcześniej gasił w środku, ale ze względu na zadymienie musiał wyjść na zewnątrz. Moją żonę obudziła nasza buldożka Suri. Mała bohaterka. Małżonka poczuła, że śmierdzi dymem i wyszła na zewnątrz sprawdzić, co się dzieje. Synek jeszcze spał. Była 6.00 rano. Strażacy faktycznie wezwali karetkę, bo okazało się, że syn jest podtruty. Był 3 doby w szpitalu na badaniach i podawano mu tlen. Ja byłem niestety w pracy, kiedy to się wydarzyło.