Dlaczego strajk nauczycieli jest dobry dla naszych dzieci?

Tablica
fot. freeimages.com (ywel) Niech dzieci zobaczą, że można się wkurzyć, sprzeciwić, chcieć zmiany i ostro zbuntować przeciwko systemowi. I można ponieść porażkę! Niech się tego nauczą na żywym przykładzie strajku, bo na lekcjach nauczą się tylko „grzeczności”, klepania formułek i walki o bezwartościowe oceny.
istotne.pl 86 edukacja

Reklama

Z raportu „Szkoła dla innowatora” zleconego przez Ministerstwo Rozwoju wynika, że system szkolnictwa to betonowy Matuzalem, którego gdyby innowacyjność ugryzła w tyłek i tak by jej nie rozpoznał. Brakuje w niej zwyczajnie życia: praktyki, nieprzewidywalności, odkrywania nowości, eksperymentowania, porażek, wspólnych sukcesów. Szkoła zdechła i produkuje zombie i może ten strajk ją ożywi. Może pokaże, jak wygląda życie. Jeśli oczywiście pozwolimy dzieciakom tego życia doświadczyć, na co się nie zanosi.

Co mówi raport?

Szkołą uczy nieaktualnych treści, co obniża jej autorytet, a ucznia pozbawia doświadczenia, że wiedza ciągle się rozwija.

Zabija się w szkole spontaniczność, promuje imitacje (gotowe szablony odpowiedzi) i „perfekcyjną ubogość”: dzieci są uczone, że nie mogą ponieść porażki i jest jeden właściwy cel.

Faworyzuje się spolegliwych uczniów, nazywanych „grzecznymi”, tych cichych, co nie sprawiają kłopotów. Raport mówi wprost: dla kreatywności lepiej jest karać tylko tych, co drastycznie przekraczają zasady i nie nagradzać dzieci za to, że nigdy się nie wychyliły poza obowiązujące normy.

Testy i egzaminy: czyste zło!

Najgorsze wydają się testy i egzaminy, które nazywane są w raporcie: promowaniem powierzchownego uczenia się, czyli uczeniem się „pod test”, bo 90% takiej wiedzy jest tracone. „Egzamin testowy zdawany przez ucznia to bardzo nienaturalna sytuacja, które nie odzwierciedla realnego zachowania i zdolności do radzenia sobie przez ucznia z problemami”.

Szkoła nie jest "organizacją uczącą się"

Z raportu wynika, że od szkół „nie oczekuje się, aby były organizacjami uczącymi się”. Nauczyciele nie nawiązują dialogu, a ich model pracy „nie dopuszcza możliwości zmiany i korekty zachowania”. „Podstawą budowy modelu organizacji uczących się w szkołach jest współpraca. Tymczasem nauczyciele są przyzwyczajeni do pracy w pojedynkę oraz nieopuszczania strefy komfortu”.

Nauczyciel kontra przedsiębiorca

Co dziwniejsze sami nauczyciele uważają, że szkoła dobrze uczy dzieci innowacyjności. Zauważono jednak duży rozdźwięk pomiędzy tym, jak oceniają system nauczyciele, a jakie mają na ten temat opinie przedsiębiorcy. Według przedsiębiorców uczniom po szkole brakuje najważniejszych kompetencji:

  • ciekawości i odkrywania nowych możliwości
  • umiejętności rozwiązywania problemów
  • myślenia niestandardowego
  • umiejętności jak zmieniać perspektywę
  • jak pracować nad kilkoma pomysłami jednocześnie
  • jak rozwijać orientację na przyszłość

Jako przyczyny tego stanu rzeczy przedsiębiorcy wskazywali: przeładowany program nauczania treściami, brak umiejętności miękkich u uczniów (szwankuje komunikacja, umiejętności społeczne, inteligencja emocjonalna) oraz niezdolność szkoły do rozwijania orientacji na przyszłość, która jest niezbędna do tworzenia innowacji.

Pełen raport możecie pobrać i przeczytać na stronie Kuratorium Oświaty. Po jego lekturze włos się jeży na głowie, więc zalecam czytanie go tylko osobom o mocnych nerwach.

Reklama