Tabloid opisał historię matczynej walki o córkę. Ile faktu w „Fakcie”?

Ewelina Niewiadomska
fot. archiwum Eweliny Niewiadomskiej W krótkim artykule dziennikarz bulwarówki popełnił masę błędów rzeczowych. Cud, że napisał prawdę o orzeczeniu francuskiego sądu.
istotne.pl 183 sąd, prawo, ewelina niewiadomska

Reklama

O sprawie Eweliny Niewiadomskiej z Bolesławca informowaliśmy już na naszych łamach. Kiedy okazało się, że matka wygrała batalię o swoje dziecko przed francuskim sądem, tematem zainteresował się dziennik „Fakt”. Dziennikarz bulwarówki skontaktował się z panią Eweliną telefonicznie. – Wygląda na to, że słuchał mojej opowieści bardzo wybiórczo – mówi z żalem mama Emilki. – Wszystko poprzekręcał.

Co się nie zgadza w – bardzo krótkim przecież! – materiale „Faktu”? Cała masa rzeczy. Gazeta napisała, że Jimmi C. zostawił bolesławiankę w 2013 roku, i to w zaawansowanej ciąży. Tyle że w tym roku para dopiero się poznała. Efekt? Z tekstu ogólnopolskiego dziennika wynika, że pani Ewelina była w ciąży przez... 12 miesięcy.

Nie zgadza się również wiek Emilki. „Fakt” napisał, że córeczka pani Eweliny ma cztery lata. W rzeczywistości mała bolesławianka osiągnie ten wiek dopiero w październiku tego roku. Mało tego, autor artykułu w jednym momencie nazywa panią Ewelinę żoną Jimmiego C., co jest wierutną bzdurą, bo... para nigdy się nie pobrała.

Tabloid pisze też, że Francuz, ojciec Emilki, od początku był agresywny. – To nie było tak – prostuje nasza rozmówczyni. – On mnie zostawił, bo jak twierdził, od życia rodzinnego ważniejsza była dlań kariera dżokejska. Agresja, owszem, wychodziła z niego, ale głównie wtedy, gdy przyjeżdżał do Polski na wizyty z dzieckiem.

Zdaniem pani Eweliny, z tekstu, który ukazał się w „Fakcie”, wynika również, że jej „ucieczka” z Francji była ukartowana. Było, jak zapewnia bolesławianka, inaczej: – Nie miałam we Francji żadnego wsparcia, byłam kompletnie sama w obcym państwie, więc doszłam do wniosku, że wracam do Bolesławca, bo moja polska rodzina cały czas mnie bardzo wspierała.

„Fakt”, według mieszkanki Miasta Ceramiki, wyolbrzymił też rolę Ministerstwa Sprawiedliwości w sądowym zwycięstwie pani Eweliny. Prawda jest nieco bardziej skomplikowana. Bolesławianka przez 4 miesiące pisała do resortu, m.in. do ministra Zbigniewa Ziobry, a nawet do Ambasady Polskiej. Zbywano ją wówczas standardową urzędniczą formułką. Dopiero interwencja brata pani Eweliny sprawiła, że sprawą zainteresowała się sędzia Agnieszka Matysek z Departamentu Współpracy Międzynarodowej i Praw Człowieka, która umożliwiła bolesławiance uzyskanie we Francji pomocy z urzędu. Zdaniem mamy Emilki, w zwycięstwie przed francuskim sądem największy udział miał… francuski prawnik, który rewelacyjnie przygotował apelację.

W krótkim artykule dziennikarz bulwarówki popełnił masę błędów rzeczowych. Cud, że nie napisał, że pani Ewelina przegrała proces. Mało tego, bohaterka artykułu nie miała nawet okazji autoryzować swoich wypowiedzi, mimo że wyraźnie zaznaczyła, że chce zobaczyć tekst przed jego publikacją.

O tym, że materiał poszedł w „Fakcie”, mama pani Eweliny dowiedziała się od… sąsiadki. A sama zainteresowana – od własnej matki.

Rzetelnie przedstawioną i w całości autoryzowaną opowieść bolesławianki znajdziecie w naszym materiale Francuz chce jej odebrać 3-letnią córeczkę. Matka: Nie dam zrobić krzywdy Emilce!

Reklama