W październiku 2017 roku Dominik K. po powrocie do domu zastał pijanych matkę i jej konkubenta, którzy po raz kolejny sprzedali jego rzeczy osobiste, by kupić alkohol. Dominik zaatakował ich. Swoją matkę zranił nożem, a konkubenta zabił. Sprawa była szeroko komentowania w mediach ogólnopolskich w kontekście przemocy wobec dzieci w rodzinach uzależnionych od alkoholu.
Na rozprawie dwa zespoły biegłych psychiatrów i psychologów, z Bolesławca i Warszawy, potwierdziły, że Dominik K. podczas zdarzenia miał zniesioną rozpoznawalność czynów i pokierowania swoim postępowaniem w rozumieniu art. 31 § 1 Kodeksu Karnego.
Na okoliczność wysłuchania biegłych z Instytutu Psychiatrii i Neurologii Kliniki Psychiatrii Sądowej w Warszawie, którzy wystawili opinię sądową psychiatryczno-psychologiczną, przeprowadzono telekonferencję. Dzięki niej Sąd mógł się zapoznać z opinią prof. dr hab. med Janusza Heizmana, uznanego specjalisty psychiatry w zakresie patologii społecznej, psychiatrii i psychiatrii sądowej.
W swojej opinii biegli stwierdzili, że nie zachodzi potrzeba stosowania wobec Dominika K. żadnych środków zabezpieczających z uwagi na to, że zarzucane mu czyny stanowiły przejawy zachowania całkowicie obcego jego osobowości, a wystąpiły w szczególnych, wyjątkowych okolicznościach, co do których należy przyjąć, że nigdy się już nie powtórzą.
Zespół profesora Heizmana zgodził się też z bolesławieckimi biegłymi, że należy kontynuować terapię i psychoterapię Dominika, by pomóc mu w lepszym funkcjonowaniu. I uznał, że oskarżony był, w okresie badania w Warszawie zimą zeszłego roku, taką opieką objęty przez terapeutów Polskiego Towarzystwa Psychopedagogicznego.
– Można sobie wyobrazić nastolatka, który potrafi bronić swoich racji i wycofać się z takiego układu [w jakim funkcjonował Dominik, żyjąc z alkoholikami: matką i jej konkubentem przyp. red.] – wyjaśniała biegła warszawskiego zespołu. – Jednak Dominik zawsze znosił prześladowania. Szczególnie traumatyczne były dla niego ostatnie dwa lata ich wspólnego życia, gdy konkubent matki po prostu żerował na nim. Nie pracował i domagał się środków na utrzymanie. Oskarżony w stosunku do matki miał poczucie więzi emocjonalnej i odpowiedzialności. W stosunku do jej konkubenta miał tylko negatywne emocje, bo nie ukrywał w trakcie rozmowy, że znacznie lepiej byłoby mu z matką, nawet pijącą, gdyby konkubenta nie było. Przez ostatnie dwa lata wspólnego życia nasiliło się okradanie Dominika, które on cierpliwie znosił, aż wyczerpały się jego zdolności adaptacyjne do tej traumatycznej sytuacji – dodała biegła.
Sąd postanowił jeszcze raz przeanalizować materiały przekazane przez biegłych i ustalił ostateczną rozprawę na sierpień 2019 roku, mimo gotowości obrońców Wojciecha Kasprzyka i Małgorzaty Gruszeckiej do zakończenia sprawy. Sąd także uprzedził obecnych, że czyn zarzucony oskarżonemu można zakwalifikować jako przestępstwo z artykułu 148 § 1 kodeksu karnego w związku z artykułem 31 § 1:
Jeżeli w czasie popełnienia przestępstwa zdolność rozpoznania znaczenia czynu lub kierowania postępowaniem była w znacznym stopniu ograniczona, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.