Piotr Roman: Jakbym czytał wszystkie komentarze na swój temat, to chyba bym zwariował

Piotr Roman
fot. Adrian Kowalski Piotr Roman w wywiadzie z Grażyną Hanaf odpowiadał na pytanie, dlaczego NIK skrytykował plan rewitalizacji oraz co powiedziałby tym mieszkańcom, którzy uważają, że dostatecznie długo sprawował swój urząd i już czas na zmianę.
istotne.pl 86 wybory, piotr roman, wywiad

Reklama

Piotr Roman kandyduje na prezydenta Bolesławca szósty raz. W wywiadzie odpowiada na pytania, jak przekonuje do siebie wyborców, czy potępiłby zachowanie księdza Stanisława Kusika oraz odniósł się do tematu raportu Najwyższej Izby Kontroli.

Grażyna Hanaf: – Dzień dobry państwu, dzisiaj z nami Piotr Roman, prezydent, ale też kandydat na prezydenta Bolesławca. Dzień dobry panie Piotrze.

Piotr Roman: – Dzień dobry, dzień dobry państwu.

– Dzisiaj pan jest z pieskiem wnuczki, z tego co się dowiedziałam. To troszkę o piesku, bo wzbudza nasze zainteresowanie.

– No tak, ja dzisiaj urlopowo jestem i moja wnuczka zostawiła mi tego pięknego pieska, suczkę. Na imię ma Hestia. Na kilka miesięcy, dopóki nie zda egzaminu ósmoklasisty, musi się skoncentrować na nauce. Hestia jest bardzo przyjazna. To taka może mało znana rasa papillon, bo ma uszy jak motyl, więc wygląda świetnie. Ja za chwilę ją będę musiał wypuścić, ponieważ ona bardzo interesuje się ptakami, które tu się poruszają po parku ceramicznym.

– Dobrze, to Hestia została przywitana, a my zaczynamy poważny wywiad. Panie prezydencie, ludzie mówią, że pan się już nabył i że długa władza to arogancja. Co by pan tym ludziom odpowiedział?

– Po pierwsze trudno mówić o arogancji, bo raczej nie staram się w tej dziedzinie traktować ludzi inaczej, niż do tej pory. Po drugie, wszelkie badania prowadzone w Polsce wskazują, że stabilność personalna jest źródłem sukcesu wielu gmin. Znam wielu, nawet w powiecie bolesławieckim, ale też na Dolnym Śląsku wójtów, burmistrzów, którzy dłużej rządzą ode mnie. Ale najciekawsza chyba jest historia z Oleśnicy, gdzie w Oleśnicy był burmistrz, mój przyjaciel, zresztą Jan Bronś, który rządził od 1994 roku. I 9 lat temu podobna sytuacja. On nie prowadził kampanii, bo uważał, że świetna kadencja. No i ludzie go nie wybrali, powiedzieli, że trochę się znudzili. Argumenty podobne do tych, które tutaj padają. I proszę sobie wyobrazić, że po 4 latach ci sami ludzie przyszli do niego i poprosili, żeby wystartował. Wystartował. Wygrał w cuglach. Bo to oznacza, że nie każda zmiana jest zmianą na lepsze. Nie każda zmiana.

– No nie wiem, jak będą odpowiadać oczywiście 7 kwietnia bolesławianie. A liczy pan na dużą frekwencję? Zaangażował pan wielu osób? Bo są też takie, które po prostu wiedzą, że pan zostanie prezydentem i trzeba ich zaprosić do urn, żeby jeszcze to potwierdzili. Jak pan namawiał ludzi?

– Oczywiście, ja również za pośrednictwem państwa portalu apeluję o to, żeby po prostu wszyscy, nie tylko moi zwolennicy, poszli. Bo im większa frekwencja, tym lepsza demokracja, tym silniejsze społeczeństwo obywatelskie. A jeśli chodzi o mnie, to ja się spodziewam dużej frekwencji. Dlatego, że mamy rekordową ilość kandydatów na radnych, to chyba jeszcze nie było tak dużo. Na jedno miejsce przypada więcej kandydatów, niż np. na studia medyczne we Wrocławiu, więc sami kandydaci wokół siebie na pewno stworzą aureolę. Nasz zespół, nasi kandydaci na radnych są bardzo aktywni. Znakomita drużyna i myślę, że oni też przyciągną, dużą ilość kandydatów.

– Panie prezydencie, to takie pytanie związane ze zwierzętami. Co by pan ratował? Drogą kratę czy gołębia uwięzionego w oknie za tą kratą, gdyby przyjechali strażacy? To jest kwestia artykułu, który pisaliśmy o księdzu Kusiku, który nakrzyczał na strażaków ratujących gołębia. Pana wybór: krata czy gołąb?

– Zawsze trzeba, zawsze trzeba życie ratować. Czy jest to gołąb, czy kot, czy różne inne zwierzęta. Ja tu nie mam wątpliwości. Jeśli chodzi o jakąś kratę, czy coś innego, to może zawsze można naprawić. Życia ludzkiego czy życia zwierzęcia nie przywrócimy.

– Ksiądz nie zamierzał wytłumaczyć ani wiernym, ani nam się z tego, ze swojego zachowania. Pan miał jakąś opinię na ten temat lub teraz ma kiedy słyszy tę sytuację?

– Nie znam tej historii, wczoraj byłem na otwarciu...

– To ja opowiem. Przyjechali strażacy ratować gołębia, bo wezwali do tego gołębia ludzie,  nie ksiądz. Ksiądz ich okrzyczał, powiedział, że zniszczyli asfalt, że krata jest droga. Zrobił zdjęcie dowódcy straży i powiedział, że go obciąży osobiście kosztami naprawy kraty. Jak pan na to by zareagował?

– Pani Grażyno, pani redaktor. Dopóki nie poznam, zawsze zasadą moją jest poznanie relacji obu stron. Jak poznam relację drugiej strony, to zapytam i na pewno pani odpowiem. Ja powiedziałem, co ja bym zrobił, natomiast historia, którą pani opowiada, słyszałem pierwszy raz.

– No, bo wiem, że pan nie czyta portali. To skąd pan się dowiaduje, jak ludzie reagują na pana?

– Ja nie czytam komentarzy, natomiast artykuły, które powinienem przeczytać, są mi podrzucane przez różne osoby, przede wszystkim przez panią rzecznik. A co do komentarzy, to jeden z redaktorów kiedyś mi powiedział, że jakbym czytał wszystkie komentarze na swój temat, to chyba bym zwariował.

– A to tak, tutaj się zgadzamy.

– Na pytanie, skąd biorę informacje, ja nie mogę przejść ulicą, żeby ktoś mnie nie zaczepił. Rozmawiam z ludźmi. Rozmawiam naprawdę bardzo często, nawet redaktorzy z jakiś mediów ogólnopolskich, którzy przyjeżdżają, dziwią się, ja zawsze muszę i chcę mieć dla nich czas. Natomiast jeśli chodzi o portale, jeszcze raz mówię: ja nie analizuję portali, czytam wasz Portal, ale wtedy, kiedy osoby odpowiedzialne za to podrzucają artykuły, z których wynikają rzeczy ważne dla nas. Proszę wybaczyć, ale ja czytam bardzo dużo internet, ale szczególnie czytam portale ogólnopolskie, mógłbym wymieniać dziesiątki portali, które codziennie wertuje, mam zaprenumerowane w telefonie czasopisma. Mogę pani powiedzieć, że dzień, dzień zaczynam od obejrzenia, Euro News, BBC, a później wchodzę na polskie stacje telewizyjne, następnie ulubione na Twitterze.

– Ja muszę zapytać o ważny artykuł na naszej stronie, na który odpowiedzieli państwo na stronie urzędu: czyli NIK, Najwyższa Izba Kontroli krytycznie o Urzędzie Miasta. Czy do nas dotrze to sprostowanie listownie, czy ono zostanie wycofane?

– Jeśli chodzi o informację dotyczącą kontroli Najwyższej Izby Kontroli, to trochę odgrzewamy kotlet. Dlatego, że my o tym rozmawialiśmy na sesji, ja wielokrotnie mówiłem, że w naszym interesie jest to, żebyśmy na tej liście się cały czas znajdowali. Proszę mi uwierzyć, że kilka razy udało nam się pozyskać dobre decyzje finansowe, również ze względu na to, że znajdujemy się na tej liście. Natomiast ja nie...

– Ale ja nie mówię o tym...

– Aha, mówi pani o kontroli NIK. Sytuacja... Okej. Sytuacja była omawiana na sesji. My przygotowaliśmy, jako jedno z niewielu miast w Polsce, program rewitalizacji, wierząc w zapowiedzi rządzących, mówiących o tym, że w ślad za tymi programami rewitalizacji pójdą konkretne linie finansowe. Owszem, udało nam się pozyskać pieniądze na niektóre z inwestycji. W pewnym momencie po prostu sprawa wygasła. A ja nie lubię, jestem zwolennikiem brzytwy Okhama, czyli nie twórzmy bytów ponad konieczność. Jeśli okazuje się, że to nie jest narzędzie do pozyskania pieniędzy, to po co po prostu dalej realizować, to możemy realizować w inny sposób. Tym bardziej że nasze działania rewitalizacyjne przez bardzo wiele instytucji są oceniane bardzo wysoko. A co do NIK-u, myśmy złożyli rzeczywiście taki wniosek o umorzenie najpoważniejszych zarzutów, które tam padły. I większość z tych zarzutów, które dotyczyły np. pani wiceprezydent zostały umorzone.

– No tak, ale myśmy pisali już artykuł po tym, jak państwo złożyli to takie zaskarżenie czy wyjaśnienie, a nadal na stronie Urzędu Miasta wisi sprostowanie, które mówi, że podajemy nierzetelne informacje, co jest nieprawdą. I czekamy na to sprostowanie listem...

– O ile pamiętam, to w tym materiale pierwszym, który państwo napisaliście, nie pisaliście nic o naszym odwołaniu, nie pisaliście o tym, że te zarzuty w części zostały... Czy inaczej mówiąc, że zarzuty wcześniejsze, poważniejsze, zostały umorzone. Bo to stawało przed kolegium. Mogliśmy jeszcze się odwoływać do wyższych instancji, ale nie ma sensu. Proszę pani, kontrole NIK-u mają swoją specyfikę. Ja przypomnę, że kontroler NIK-u uparł się kiedyś, że musieliśmy zlikwidować zakład pogrzebowy na cmentarzu. I po dwuletniej walce musieliśmy zlikwidować zakład pogrzebowy. Proszę mi wierzyć, w większości miast w Polsce wciąż są zakłady pogrzebowe prowadzone przez gminne instytucje. Więc ja podchodzę do tego w taki sposób, mówię, jest to trochę odgrzewane...

– Panie prezydencie, tylko że my pisaliśmy już w artykule informacje po tym, jak państwo, jak niektóre zarzuty NIK uwzględnił.

– Ale nie napisaliście, że zarzuty zostały umorzone. Nie zapoznaliście się z naszym stanowiskiem.

– Tego nie ma w państwa oświadczeniu. Dobrze, to ja zapytam się tak...

– Chyba jest? Wydaje mi się, że jest.

– Przed chwilą je czytałam. Dobrze, chcę powiedzieć, że tutaj wychodzimy z założenia, że tak: zły PiS nie dał pieniędzy, a głupi NIK po prostu czepia się niepotrzebnie rzeczy, ale oni mówią o tym, że były uchybienia przy przetargu. 5 z 16 przedsięwzięć zostało zrobione.

– Tak, tak na przykład projektant nam źle zaprojektował podest w centrum wiedzy i musieliśmy ten podest po prostu poprawić. Więc pytanie było takie: czy ogłaszamy przetarg kolejny, czy zlecamy to firmie, która wykonywała nam stosunkowo rzetelnie centrum wiedzy, czy wstrzymujemy budowę? Proszę pamiętać, że w takich sytuacjach kolejne przetargi opóźniają wykonanie inwestycji i zazwyczaj grozi to zwrotem, koniecznością zwrotu pieniędzy, zwrotu dotacji. Nikomu nie postawiono żadnych zarzutów. Nie było zarzutu dyscypliny finansów publicznych, choć na początku taki wniosek mógł się nasuwać. Po naszym odwołaniu, to była konferencja online, w której uczestniczył pan sekretarz Jerzy Zieliński, ten zarzut podstawowy został umorzony. W związku z tym uznaliśmy, że po prostu dajemy sobie spokój. Na ten temat również odbyła się dyskusja, na temat różnych kontekstów związanych z tą kontrolą, jak i z całością zapowiedzi związanych z tym, że jeżeli ktoś zrobi wielki program rewitalizacji. Jakby się pani czuła, gdyby pani uchwaliła program rewitalizacji, włączając w to różne prywatne instytucje, obiecując im, że jak wejdą w ten program, to dostaną jakieś pieniądze, będą mieli większe szanse na te pieniądze, a później się okazuje, że tych pieniędzy nie ma i nie będzie? Skąd my to znamy? "Pieniędzy nie ma i nie będzie".

– Dobrze, rozumiem. W takim razie przyjmuję te wyjaśnienia. Panie prezydencie, to w takim razie życząc powodzenia 7 kwietnia, jak i wszystkim kontrkandydatom, niech tutaj zdecydują bolesławianie, kogo chcą wybrać na kolejną kadencję. Życzę dobrego urlopu, no i spokoju do 7 kwietnia. Dziękuję bardzo, do widzenia.

– To to już wszystko? Dziękuję. Do widzenia.

– Dziękuję, do widzenia.

Reklama