Czy będzie druga tura? I kto by mógł w niej powalczyć?

Twarze kandydatów na prezydenta
fot. Thomas Wolf, www.foto-tw.de / sztaby wyborcze To dwa pytania, na które szukają odpowiedzi sztaby wyborcze kandydatów na fotel prezydenta w Bolesławcu. Zastanówmy się więc z nimi, biorąc pod uwagę zdobytą podczas kampanii wiedzę.
istotne.pl 86 wybory

Reklama

Żaden sztab, z wiedzy jaką mam, nie robił profesjonalnych badań poparcia. Wszyscy bazowali na czytaniu wpisów na forach internetowych, własnych zachciewajkach oraz opinii mniej lub bardziej przypadkowych ludzi. Niektórzy z tych ludzi to tzw. „społecznicy”, co to nic w życiu sami nie zrobili, ale zawsze mają jakiś dobry pomysł czy radę dla innych oraz całą masę pretensji. I z tych pretensji sztaby kandydatów tworzą programy.

Poza jednym sztabem, poza sztabem Piotra Romana. Ten sztab też nie robił profesjonalnych badań popularności swojego kandydata, ale opierał się na intuicji i doświadczeniu pięciu wcześniej wygranych wyborów. Tu programy tworzone były według starej, sprawdzonej dewizy, że lud od czasu Juliusza Cezara do czasu Piotra Romana chce chleba i igrzysk. A dodając nutkę nowoczesności do tej tradycji, chce jeszcze dojechać do igrzysk wyremontowaną drogą i wygodnie zaparkować, by dostać chleb, najlepiej na bezpłatnym parkingu.

Zasada ta, prosta jak budowa cepa, wymłóciła już niejednego kontrkandydata, więc dlaczego z niej nie skorzystać, jak działa? Dlatego też tłum złakniony igrzysk dostał na zakończenie kampanii pokaz laserowy na murach nowiutkiej siedziby Muzeum Ceramiki.

Przejrzyjmy zatem możliwości, jakie mieli kontrkandydaci w tej bardzo nieciekawej i merytorycznie żadnej kampanii do prezydenckiego fotela.

Bolesławiecka Kaja Godek – Łukasz Molak Impuls Lokalny

Nie wiem, dlaczego Łukasz Molak nie zorganizował swojego Marszu dla Życia i Rodziny w Pierwszym Dniu Wiosny tego roku. Jakby dodał do tego festyn parafialny przy ulicy Orzeszkowej, miałby swoje igrzyska. Może partnerzy Marszu z zeszłego roku, czyli szkoła pijarów oraz ksiądz Stanisław Kusik, nie chcieli się przed wyborami angażować w promocję kandydata? Musi wystarczyć marcowy Bieg Tropem Wilczym, który był trochę miejski, a trochę Łukasza Molaka. Ale jak wiemy, nie można być trochę w ciąży, więc miejskie dzieci biegły w miejskim biegu, który był... Piotra Romana.

W roku wyborczym 2014 Marsz dla Życia i Rodziny się odbył i promował się na nim były kandydat Impulsu na prezydenta Maciej Małkowski. Czy po dziesięciu latach hasła promujące zabijanie matek w imię tzw. życia poczętego nie porywają już tłumów?

Ja bym zorganizowała chociaż jakieś wspólne modlitwy w miejscu publicznym za pomyślność Bolesławca. Albo za grzechy, jakich dopuścili się urzędnicy miejscy promując zdobycie Nagrody Europy. Lub za Piotra Romana, prezydenta, który się już nabył. Gdyby taka procesja przeszła wieczorem ze zniczami, byłoby jak w centrum pielgrzymkowym Lourdes we Francji (kto był, a ja byłam, ten wie). Byłoby widowiskowo.

Szansa na zawsze stracona. Oby wystarczyły wizyty na targowiskach miejskich i co niedzielna wizyta w kościele oraz pamięć wyborców o byłych Marszach i festynach parafialnych.

Udowodnię, że jestem z Bolesławca – Grzegorz Przybylski Koalicja Obywatelska

To jedyny kandydat, który musiał nakręcić rolkę na FB, w której przekonywał, że jest z Bolesławca. Siłą kandydata jest wspierająca go partia, beneficjent wyborów 15 października. A słabością? Zerowa rozpoznawalność w Bolesławcu. Chyba, że ktoś myli go z ojcem Cezarym.

Tylko Grzegorz Przybylski zapewnił sobie poparcie kilku przedsiębiorczych kobiet. Zapraszał je na wydarzenie biletowane (choć cena była symboliczna) w jednym z bolesławieckich hoteli. Na spotykaniu była klasyka: kosmetyki, masaż dźwiękiem i wizaż oraz wymiana doświadczeń i trening mentalny, czyli to, co przedsiębiorcze kobiety lubią najbardziej według firm kosmetycznych, zgodnie ze starym, konsumenckim hasłem: kup to, „Bo jesteś tego warta”. Na spotkanie przybyło około 30 pań, co oceniam na duże zainteresowanie. I był tam też Grzegorz Przybylski. Po prostu był.

Rolki na fejsbuczku i Insta to za mało, chciałoby się rzec. Nawet te kręcone z Klekusiowa. Zwróciłabym kandydatowi uwagę na duży baner Piotra Romana pod którym, jak pod parasolem, usytuował się banerek Klekusiowa z prośbą o 1,5% podatku. Może to nic, może przesadzam, może to wcale nic nie znaczy…

Pomysłowy Dobromir – Dawid Sarbak z PiS

Dawid Sarbak ma pomysł na Bolesławiec i generalnie dobry z niego człowiek. Program ma taki, jak dwaj jego o dziesięć lat starsi koledzy: Przybylski i Molak. Nie wiem tylko, który od kogo spisał.

Program Dawida Sarbaka z PiS i jego zespołu nie różni się niczym szczególnym od programów Grzegorza Przybylskiego i Łukasza Molaka z Impulsu Lokalnego. Generalnie: więcej zieleni, zatrzymać młodych w mieście, zadbać o parkingi i utrzymać bezpłatną komunikację miejską. Ostatni punkt, w ciemno można powiedzieć, będzie dotrzymany i zrealizowany.

Światopoglądowo nie różni się Dawid Sarbak od żadnego z kandydatów włączając w to Piotra Romana.

W wywiadach z kandydatami każdy z panów deklarował miłość do ludzkości, neutralność światopoglądową wobec mniejszości seksualnych w Polsce i najchętniej wycofywał się za szyld „łączenia tradycji z nowoczesnością”. Co dla mnie znaczy tyle, że: kulturowo i światopoglądowo jest się zacofanym, ale do pracy chce się dojeżdżać autem, najlepiej dobrym, na lunch jadać sushi dostarczone w cateringu, a nie chodzić na piechotę z tobołkiem z drugim śniadaniem złożonym z rzepy i kawałka czerstwego, czarnego chleba.

Druga tura? Tak czy nie?

Jak śpiewa Sanah, „ostatnia umiera nadzieja”, dlatego nie chciałabym jej nikomu odbierać. Nie mam też wiedzy. jaką pracę u podstaw wykonali kandydaci. Tylko o Dawidzie Sarbaku powiedziano nam, że chodził od drzwi do drzwi z własnymi ulotkami. A dokładnie tak wygrywa się wybory lub robi wynik, jak się aspiruje do ratuszowego stolca, a nie już na nim zasiada.

W Ratuszu praca jest ciężka, ale znacznie ułatwiona, bo ludzi zbiera się na rozlicznych imprezach. I Piotr Roman zawsze tę pracę rzetelnie wykonuje. Nie roztrząsam sprawy, czy to sprawiedliwe, czy nie.

Kontrkandydaci mieli dwa narzędzia, z których mogli skorzystać. Pierwsze to szczęście początkującego, które wynika z naiwności i wiary, że wszystko jest możliwe, co mogło poruszyć tegoroczną niemrawą kampanię. Drugie to potrzeba ludzi (oprócz chleba i igrzysk), potrzeba bycia wysłuchanym i dostrzeżonym, czyli ważność. Czy kandydaci skorzystali z tych narzędzi w dostatecznym stopniu? Nie wiem, bo na swoich rolkach chodzą przeważnie sami po mieście lub parami z kandydatami na radnych swoich list.

Najbardziej z mieszkańcami utożsamia się od lat Impuls Lokalny. To chyba najmocniejsza opozycja obecnego prezydenta i najbardziej wrośnięta z Bolesławiec. Czy rozmodlony szafarz Molak zdobędzie więcej głosów niż jawnie homofobiczny Maciej Małkowski? Wybory pokażą. Możliwie, że ludzie chcący zmiany przymkną oczy na światopogląd Łukasza Molaka i skreślą go na liście, by pokazać prezydentowi gest końca czasu.

Czy Dawid Sarbak dostanie odpowiednią ilość głosów od tych, co wciąż chcą pokazać, że PiS ma się dobrze? Bo jako kierownik KRUS w Bolesławcu musi zdawać sobie sprawę, że grono beneficjentów KRUS to nie są bolesławianie, a jedyne w mieście osoby mające coś wspólnego z rolnictwem, to właściciele ogródków działkowych. A ci raczej poprą Piotra Romana.

I kto poprze Grzegorza Przybylskiego z Koalicji Obywatelskiej? Czy udało mu się przekonać bolesławian, że on też tu mieszka? Czy jego zespół i kandydaci na radnych odpowiednio zaangażują ludzi w te wybory? I najciekawsze dla mnie, jak poradził sobie z grającym na siebie w tych wyborach Karolem Stasikiem?

Piotr Roman nie tylko otworzył Muzeum Ceramiki z pompą, czym zamknął oficjalną część kampanii. Pozyskał też koalicjantów, by znów móc rządzić swobodnie. W internecie ukazał się 3 kwietnia późnym wieczorem tylko na chwilę artykuł prezesa PSL w powiecie bolesławieckim Mateusza Mikołajewicza, który to uchylał nam rąbka tajemnicy, jak wyglądało to budowanie koalicji. I po tym, co udało mi się przeczytać, zanim artykuł zniknął, wnoszę, że Roman takich Mikołajewiczów zjada na śniadanie i nawet nie zauważa, że ich połknął. Cóż, spieszcie się czytać artykuły, bo tak szybko znikają. Czasami niosą niezwykłą rozrywkę.

Zespół Piotra Romana robił bokami, niektórzy wchodzili do rur kanalizacyjnych i śmietników. Bardzo sprawnie neutralizowano wszelkie negatywne informację, trzeba im to przyznać.

Aferę wykupienia płatnych wywiadów ze sobą Piotr Roman i jego sztab szybko rozmyli wysyłając na takie wywiady wiernych żołnierzy. Tak bardzo zamydlili tym oczy ludziom, że nabrał się na taką formę reklamy Radosław Palczewski z Koalicji Obywatelskiej, ale to znaczy tylko tyle, że mydlenie było skuteczne.

Mocniejsza była informacja: „Najwyższa Izba Kontroli krytycznie o urzędzie miasta pod kierownictwem Piotra Romana”. Do dzisiaj na stronie Urzędu Miasta wisi nieaktualne już sprostowanie do tego artykułu, które nie dodarło do naszej redakcji i chyba już nie dotrze. Bo jak w bajce Jeana de La Fontaine o Żółwiu i Zającu: „Chyży, wysmukły i zwrotny Zając (…) Darmo się rzucił do prędkiego lotu…”. Ale, jak już pisałam, pretorianie Romana robili bokami, by wygrać ten bieg do zachowania ulubionego miejsca pracy.

Kolejna informacja o Bolesławcu w ruinie jakoś tak minęła bez większego echa, choć była bardzo poczytna. Możliwe, że sztaby jakoś do niej nawiązywały, a kandydaci wykorzystywali w rozmowach z bolesławianami, ale publicznie nic nie zrobili.

Czy mieszkanki i mieszkańcy miasta chcą zmiany na tyle, by ją wprowadzić 7 kwietnia i czy mają kandydata, który by im podpasował tak bardzo, że wymieniliby na niego dobrze znanego Piotra Romana?

Kampanie wszystkich kandydatów były tuzinkowe, przewidywalne, zachowawcze i lepkie od lukru miłości, że normalnemu człowiekowi robiło się niedobrze. Szczególnie, że wiemy, co działo się za kulisami i ile w tej lokalnej polityce jest zawiści, partykularnych interesów i czystej, ludzkiej nienawiści. A każdy z kandydatów pozował na gołębia pokoju i kwiat lotosu na jeziorze łagodności.

Gdybym musiała obstawiać tę zmianę i założyć własne pieniądze, to postawiłabym na drugą turę z Łukaszem Molakiem. Ale jak bym miała stawiać na drugą turę, to bym nie zaangażowała swoich pieniędzy.

Grażyna Hanaf

Reklama