Bolesławianki i bolesławianie głosują za granicą. W Anglii i Hiszpanii kolejki, podobnie w Niemczech i Francji

Kolejki przed komisjami
fot. Marcin, Paweł, Magdalena i Piotr Tegoroczne wybory cieszą się olbrzymią popularnością wśród naszych krajan, którzy mieszkają poza Polską.
istotne.pl 1 wybory

Reklama

Od rana w Polsce trwają wybory i referendum. Głosują również Polki i Polacy za granicą. Poprosiliśmy ludzi z Bolesławca, by pokazali, jak w ich rejonach wyglądają kolejki do komisji wyborczych.

Wiadomo jest, że w tym roku pobity został rekord. Ponad 600 tys. Polek i Polaków zarejestrowało za granicą chęć głosowania. Stworzono dużo dodatkowych komisji, by nie było problemów z oddaniem głosu. Ludzie mogli wybrać miejsce głosowania. Część zrezygnowała z dużych miast i poszukała komisji w mniejszej miejscowości. Tak zrobiła m.in. Magdalena, która we Francji mieszka od wielu lat.

– Champigny-sur-Marne sur Marne. Dobry wybór, mało ludzi… ufff – mówi Magdalena. Głosowała ok. godz. 12:20.

W Berlinie Paweł głosował o 9:00.

– Ogólnie w promieniu parudziesięciu metrów było słychać tylko język polski. Może będzie jeszcze więcej osób później – mówi Paweł.

W Londynie Marcin głosował o 9.00 (10.00 naszego czasu). 

– Z godzinę czekałem. Strasznie dużo ludzi. Mam obawy czy zdążą to policzyć. Wolno im idzie ze względu na złą organizację – mówi Marcin.

W Palmie na Majorce w Hiszpanii przed konsulatem jest gigantyczna kolejka. Piotr stanął w kolejce o 13:30.

– U nas tłumy. Z pół tysiąca osób stoi w kolejce – mówi Piotr.

Głosowanie trwa do 21:00. Oby wszystkim udało się oddać głos. Trzymajmy też kciuki za komisje, by zdążyły w 24 godziny policzyć głosy.

Reklama