Odpowiedź szkoły wyjaśniająca podział uczniów klas pierwszych w Osiecznicy

tablica pamiątkowa Zespołu szkół w Osiecznicy im JP II
fot. Zespół Szkół w Osiecznicy im. JPII Jest odpowiedź szkoły na zapytanie jakie wysłaliśmy, by wyjaśnić, jak odbył się podział uczniów w szkole w gminie Osiecznica. Dyrektorka szkoły podkreśla, że wszystkie dzieci traktowane są równo, a w szkole nie ma tzw. "wpływowych rodziców" i nikt z kadry pedagogicznej nie patrzy na dzieci przez taki pryzmat.
istotne.pl 86 osiecznica, szkoła

Reklama

Odpowiedź dotyczy informacji opublikowanej 6 września: Nie chcieli podziału klas pierwszych, bo podejrzewali, że narzucili go „wpływowi rodzice”

W odpowiedzi na zapytanie dziennikarskie dotyczące podziału uczniów klas I na oddziały opisuję cały ciąg zdarzeń.
Jeszcze podczas wakacji przed zebraniem Rady Pedagogicznej przyszłe wychowawczynie klas I dokonały wstępnego przydziału uczniów do oddziałów. Uwzględniły następujące kryteria:

W miarę możliwości porównywalna liczba uczniów:

  • w każdym oddziale, w tym liczba dziewcząt i chłopców
  • o podobnych możliwościach edukacyjnych i potencjale umysłowym (zgodnie z pozyskanymi przez szkołę informacjami)
  • z opiniami i orzeczeniami
  • miejscowych i dojeżdżających

Listy uczniów zostały przyjęte przez Radę Pedagogiczną w dniu 28 sierpnia.

Po opublikowaniu list uczniów niektórzy rodzice bardzo naciskali na przeniesienie dziecka z jednego oddziału do drugiego, różnie argumentując prośby, najczęściej jednak motywując rozdzieleniem dziecka z najlepszym kolegą z przedszkola itp. Gdy stało się to „nagminne”, postanowiłam ukrócić tego typu zachowania i naciski ze strony różnych rodziców.

4 września poinformowałam, że 5 września odbędzie się nadzwyczajne zebranie rodziców uczniów klas pierwszych. Oznajmiłam na nim, że obowiązuje – z drobną uzasadnioną modyfikacją – przydział do klas opublikowany po zebraniu Rady Pedagogicznej w sierpniu.

Zarówno ja, jak i pedagog szkolny tłumaczyłyśmy, że dzieci nawiążą nowe przyjaźnie, szybko się poznają i zintegrują. Żaden z rodziców nie wyraził sprzeciwu co do mojej decyzji i do chwili obecnej nie zgłosił się z pretensjami w odniesieniu do list dzieci.

Na listach zatwierdzonych przez RP, a także na listach później modyfikowanych w obydwu klasach znalazły się dzieci z różnych środowisk, rodzin. W każdej z klas znalazły się w podobnych proporcjach dzieci „policjantów, pracowników gminy, a nawet dzieci nauczycieli" (dzieci policjantów i pracowników gminy też muszą gdzieś chodzić do szkoły).

W szkole wszyscy uczniowie traktowani są tak samo i mają takie same prawa i obowiązki. Zarzut dotyczący uwzględnienia próśb „wpływowych rodziców” odnośnie przydzielenia ich dzieci do jednej z klas itp. uważam za bezpodstawny. W naszej szkole nie ma tzw. „wpływowych rodziców” i nikt z nas nie patrzy przez taki pryzmat. Kierujemy się wyłącznie dobrem dzieci, ono jest dla nas najważniejsze. Rodzicom zostało wyjaśnione, że nie wolno kategoryzować dzieci na lepsze i gorsze, a także wyrażać się w sposób bardzo niestosowny o uczniach z jednej z klas.

Myślę, że w chwili obecnej emocje już opadają. Będziemy obserwować oczywiście, jak funkcjonują uczniowie w obydwu oddziałach i na pewno zrobimy wszystko, aby dzieci w zespole klasowym czuły się dobrze. Jeżeli któryś z rodziców widział to inaczej, to miał błędne wyobrażenie. Może w grę wchodzą czyjeś kompleksy?

Z poważaniem Urszula Jasińska – dyrektorka Zespołu Szkół w Osiecznicy im. Jana Pawła II

Pogrubienia w tekście od redakcji

Reklama