Zuchwałego złodzieja porwał nurt rzeki. Najpierw go uratowano, a potem zatrzymano. Stanie przed prokuratorem

Złodziej
fot. KWP Wrocław Policja: – Teraz za swój czyn odpowie przed sądem, a grozić mu może kara do 8 lat pozbawienia wolności.
istotne.pl 183 policja, kradzież

Reklama

Do sytuacji tej doszło w miejscowości Uraz na terenie powiatu trzebnickiego. Miejscowi policjanci zostali zaalarmowani o tym, że na jednej z wysepek utworzonych przez wzburzoną wodę znajduje się mężczyzna ubrany w kapok i potrzebuje pomocy – informuje asp. szt. Łukasz Dutkowiak, rzecznik prasowy KWP we Wrocławiu.

I dodaje:

Mundurowi natychmiast pojechali sprawdzić, czy osoba ta faktycznie czeka na pomoc, i od razu zauważyli przy niej łódź pontonową. Mężczyzna stał na wysepce i nie reagował na informacje przekazywane przez policjantów. Po chwili jednak wszedł do wody i niestety nurt rzeki od razu go porwał. Funkcjonariusze zaczęli biec wzdłuż brzegu, jednocześnie wskazując mu, jak ma się zachowywać. Na szczęście w całej tej niebezpiecznej sytuacji desperat słuchał i wykonywał to, o co prosili go policjanci. Płynął więc w kierunku zarośli, gdzie znajdowały się większe gałęzie, których mógł się załapać.

Policjanci po kilkusetmetrowym biegu wskoczyli do wody i pomogli wyciągnąć desperata na brzeg. Rzecznik: – Działali wspólnie ze strażakami, którzy mieli złożone wodery oraz odpowiedni sprzęt i to oni ostatecznie wyciągnęli go z wody.

Uratowanym okazał się 43-latek, który twierdził początkowo, i to z pełnym przekonaniem, że się pośliznął i wpadł do wody. Jednak na pytanie, co robił na wyspie i do kogo należy znajdująca się tam łódka – nie potrafił już racjonalnie odpowiedzieć. Mundurowi postanowili więc to sprawdzić.

Policjant:

Wychłodzonego i przemoczonego 43-latka przekazano pod opiekę przybyłych na miejsce medyków. Lecz niemal w tym samym czasie funkcjonariusze z Komisariatu Wodnego Policji we Wrocławiu otrzymali zgłoszenie o kradzieży łodzi pontonowej należącej do wrocławskiego Technikum Żeglugi Śródlądowej.

Dalsze sprawdzenia potwierdziły, że była to właśnie ona. Jej wartość wraz z osprzętem oszacowana została na 30 tysięcy złotych i po odholowaniu wróciła do właściciela.

Uratowany 43-latek przyznał się ostatecznie do dokonania kradzieży łodzi i uszkodzenia rynien w znajdującym się nieopodal obiekcie. Jak się okazało, połamał je, gdy usiłował dostać się do kamer monitoringu, które także chciał uszkodzić.

Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia.

Reklama