Czytelnik napisał:
7 czerwca będąc na spacerze koło byłej „Łajby”, wraz z moim trzyletnim synkiem, z okazji jego urodzin, wykupiłem mu w automacie ziarno, którym karmił przy samych barierkach przy wodzie kaczki i gołębie. Ja w tym czasie, w odległości ok. 2 m od niego, robiłem mu zdjęcie, a zaraz obok mnie trzy inne dziewczynki, też karmiły gołębie. Widziałem w tym czasie, jak chodnikiem biegnie mężczyzna ok. 35-40 lat, trzymając na smyczy dużego owczarka niemieckiego.
Mężczyzna, dobiegając do nas, nie zwolnił ani na chwilę, nie ominął nas i dziewczynek też bokiem, gdzie miał sporo miejsca. Wbiegł centralnie między mnie, a mojego malutkiego synka i uderzając w biegu nogą prosto w synka, przewrócił go. Syn uderzył mocno głową o kostkę granitową, po chwili miał już guza z siniakiem na połowę głowy, bardzo mocno obdarł rączkę w dwóch miejscach i stłukł oba kolana, na których ma też siniaki.
Reklama
Mężczyzna ten nie zatrzymał się, nawet nie przeprosił, mimo tego, że do niego krzyczałem. Przeraża mnie też znieczulica ludzi, których trochę było w tym czasie spacerujących i na ławeczkach, że nikt mi nie pomógł. Złapałem synka na ręce i pobiegłem do lodziarni Marceli na ul. Sierpnia, poprosić o trochę kostek lodu, by szybko przyłożyć je do głowy synka.
Piszę z prośbą, bo znajoma mi mówiła, że ponoć widziała w ostatnim czasie podobną historię u Was na portalu, a ja tego nie mogę znaleźć. Może ktoś opisał tę sytuację i da się znaleźć jakichś świadków oraz dotrzeć do sprawcy?
Chciałbym, by ta historia, pojawiła się jako przestroga dla innych rodziców, że nawet w tak spokojnym miejscu, ich pociechy nie są bezpieczne i nie można odejść od nich, nawet na krok.
Aktualizacja 15:30
Jak informuje czytelnik, po naszej publikacji i podaniu telefonu kontaktowego zadzwonił do niego mężczyzna opisany w powyższej informacji. Panowie mają się spotkać i wyjaśnić całą sprawę. Czytelnik dziękuje i dodaje, że tak szybki kontakt świadczy o tym, jak silną moc sprawczą ma portal istotne.pl