W grudniu 2002 roku jeden z budynków na terenie Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych został użyczony bolesławieckiemu oddziałowi Polskiego Czerwonego Krzyża. PCK, według obecnego dyrektora szpitala, miał kupić nieruchomość i poprawić stan techniczny obiektu. Nie zrobił tego, a umowa na użyczenie pomieszczeń wygasła z końcem grudnia 2005 roku.
"Nie jest prawdą, ze mieliśmy kupić budynek. Nie podpisaliśmy nowej umowy na korzystanie z pomieszczeń, ponieważ jest ona niekorzystna dla Czerwonego Krzyża. Zmusza się nas do korzystania z większej powierzchni, niż potrzebujemy" mówi Danuta Zielińska, kierowniczka PCK w Bolesławcu.
"Nie chcemy ponosić odpowiedzialności za to, co się dzieje w tym budynku. Cały budynek musi być w zarządzie PCK, nie tylko piwnica, parter i pierwsze piętro" odpowiada Janusz Kalisz, dyrektor szpitala.
Dyrektor przypomina, że budynek, ze względu na stan techniczny, został wycofany z eksploatacji. Formalnie nikt nie powinien w nim przebywać. Dyrektor dodaje, że PCK nie przestrzega różnych procedur prawa budowlanego, przepisów przeciwpożarowych i BHP. Kierowniczka PCK przyznaje, że faktycznie są do wykonania pewne rzeczy zalecone przez strażaków i Czerwony Krzyż na pewno je wykona.
"Nie jest moim celem wyrzucenie bezdomnych na bruk. Chcę doprowadzić do legalizmu prawnego. Negocjacje w sprawie nowej umowy rozpoczeliśmy we wrześniu zeszłego roku. Ponad miesiąc temu otrzymałem pismo, w którym PCK odmawia podpisania umowy, pomimo ustaleń z mediatorem, jakim był prezydent miasta. Teraz PCK znowu, po raz piąty chyba, mówi o kupnie budynku, a nic nie robi w tym kierunku" mówi Janusz Kalisz.
"Na spotkaniu z mediatorem nie wyrażaliśmy chęci podpisania umowy w obecnym kształcie. Trzeba jednak zacząć rozmawiać albo o przejęciu przez PCK budynku, albo o wyprowadzce. Dwa miesiące temu przekazalismy sprawę zarządowi w Warszawie. Oni mają podjąć decyzję" tłumaczy Danuta ZIelińska.
Serwis Boleslawiec.org dowiedział się, że prezydent Bolesławca zwrócił się do Marszałka Województwa o interwencję w tej sprawie. Jak wiadomo, miasto finansuje część kosztów utrzymania noclegowni.
W związku z niepodpisaniem umowy dyrekcja szpitala odcięła noclegowni wodę i ogrzewanie w części pomieszczeń. Obecnie ze schroniska korzysta 35 osób.
(informacja KG)