Do możnych tego świata, goszczących na śląskiej ziemi, trzeba zaliczyć między innymi Fryderyka II Wielkiego – króla Prus, Napoleona Bonaparte, cara Aleksandra I oraz cesarza Wilhelma II, który dość często tu bywał, a także Fryderyka Chopina. Nie wymieniłem wielu innych osobiści, ale na jedną, szczególną, trzeba koniecznie zwrócić uwagę. To gość ze Stanów Zjednoczonych, nie byle kto, bo sam prezydent.
Gdy myślimy o wizycie amerykańskiej głowy państwa, od razu nasuwa nam się nazwisko Obamy, Busha lub Clintona. A czy znamy Johna Quincy’ego Adamsa? Raczej nie. To znakomity amerykański polityk, późniejszy szósty prezydent USA, choć jego podobizny nie znajdziemy na żadnym amerykańskim banknocie. Człowiek ten odwiedził Dolny Śląsk, a w listach, jakie pisał do brata, zachwycał się tą wspaniałą krainą.
John Quincy Adams
Prezydent Adams, urodzony w Massachusetts w 1767 r., na początku swojej politycznej kariery rozwijał się jako zdolny i skuteczny dyplomata. W roku 1797 przybył do Berlina jako amerykański ambasador w Prusach. Niedługo potem udał się na Dolny Śląsk. Pierwszym celem jego podróży stała się Jelenia Góra. Podróżni wyruszyli z Bolesławca, a ambasador w swoich listach pisał:
Sześć mil niemieckich od Bolesławca przeniosło nas w inny świat [...]. Drogi tak dobre jak w Anglii, przeplatanie się wzgórz i dolin ukazywało nie kończącą się różnorodność widoków1.
Adams zauważył, że region jest bogaty, a ludzie żyjący tu wiodą dostatnie, spokojne życie. Można wywnioskować to z kolejnego fragmentu listu:
[…] pola pokryte bogatymi plonami2.
Następnym miastem, jakie odwiedził, był Lwówek Śląski (Löwenberg). Goście spędzili w mieście zaledwie 2 godziny. Wymienili konie, zjedli i odpoczęli. John Q. Adams wdał się w miłą pogawędkę z żołnierzem walczącym w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Dostał się on wówczas do niewoli pod Saratogą – walczył, jak wielu pruskich żołnierzy w tamtych czasach, w oddziałach brytyjskich.
Z kolei we Wleniu (Lähn) przyszły prezydent podczas zwiedzania maleńkiego kościółka zainteresował się postacią św. Jadwigi Śląskiej, która wywarła na nim duże wrażenie.
Jednym z ostatnich miast, jakie zwiedził ambasador, był Gryfów Śląski (Greiffenberg). W Gryfowie zatrzymał się na dłużej. Spędził tam kilka godzin, a było to we wrześniu 1800 r. W tym miasteczku jego uwagę przykuło wytwarzane tu płótno, które uznał za najcieńsze, jakie produkuje się w górach.
Adams zwiedził także Sudety. Szczególne wrażenie zrobiły na nim Góry Stołowe (1800 r.) i Szczeliniec Wielki. Po dziś dzień na Szczelińcu znajduje się kamienna tablica, upamiętniająca tą niezwykłą wizytę.
Dolny Śląsk zrobił ogromne wrażenie na Adamsie. Spostrzegł, że to region bogaty, z pięknym krajobrazem, wspaniałymi pałacami. Po podróży po regionie z Gryfowa udał się wraz ze swoimi towarzyszami do Saksonii, a stamtąd do Berlina. Ta podróż na zawsze pozostała mu w pamięci.
Gdy został odwołany z berlińskiej placówki, jego nowym domem stała się Rosja, gdzie pełnił później misję dyplomatyczną. Po jej wypełnieniu był ambasadorem w Wielkiej Brytanii, a stamtąd w 1817 r. powrócił do Ameryki. W kraju na poważnie zaangażował się w politykę.
Jego wybór na urząd prezydenta był dość szczególny. Partia Federalistyczna nie wystawiła kandydata, a Partia Demokratyczno-Republikańska aż czterech, w tym jego. Głosowanie powszechne i elektorskie nie przyniosły rozstrzygnięcia wyborów. Decydujące okazało się głosowanie w Izbie Reprezentantów, jednak nie od razu. John Q. Adams został prezydentem dzięki swojemu rywalowi. Henry Clay wycofał swoją kandydaturę, a w zamian otrzymał od prezydenta Adamsa stanowisko sekretarza stanu.
Swój urząd John Q. Adams pełnił od 1825 r. przez 4 lata. Zmarł 23 lutego 1848 r. Podczas obrad Izby Reprezentantów, której był aktywnym członkiem, zasłabł i zemdlał. Już 2 lata wcześniej doznał wylewu krwi do mózgu, jednak powrócił do sił i kontynuował swoją pracę.
Został pochowany w Quincy (w stanie Massachusetts). Był zagorzałym przeciwnikiem niewolnictwa.
Paweł Skiersinis
Autor jest blogerem, pasjonatem historii, a szczególnie dziejów Dolnego Śląska i Polski. Dlaczego Dolny Śląsk? Jak sam mówi: – A czemu nie? Najciekawsza jest historia wokół nas, dotycząca nas samych i naszych przodków.
I dodaje: – Staram się przedstawiać historię z innej strony, w sposób ciekawy, nie typowo książkowy, pełen suchych dat i faktów. Prezentowane przeze mnie artykuły dotyczą faktów, których nie znajdziemy w podręcznikach i znanych publikacjach. Losy Dolnego Śląska są niewątpliwe ciekawe i pasjonujące, warto zatem czasem poświęcić im choć krótką chwilę.
¹ R. Primke, M. Szczerepa, W kręgu skarbów i tajemnic Dolnego Śląska, Warszawa 2005, s. 96.
² Ibidem.