Do zdarzenia doszło w piątek po południu. Do Badera zostało wezwane pogotowie, bo zemdlała jedna z pracownic. Po przybyciu lekarza na miejsce i rozpoczęciu udzielania pomocy, zemdlały dwie kolejne osoby.
– Na termometrach było ponad 40 stopni, jak w szklarni. To dla mnie warunki skandaliczne, na dworze ponad 36 stopni w cieniu, a w środku jak w puszcze. Nie chodziły żadne wiatraki, nie było klimatyzacji. Tylko kilka otwartych okien – mówi nam Rafał Głuszko, lekarz, który udzialał pomocy. To on postanowił powiadomić Państwową Inspekcję Pracy, policję i straż pożarną.
Gdy pomocy udzielano trzem osobom, zemdlały następne dwie. W sumie pięć osób straciło przytomność. Strażacy zdecydowali o zamknięciu hali produkcyjnej.