Duża wpadka „Azart-Sat”

Operatotorzy kamer telewizji Azart-Sat i TLB
fot. istotne.pl Nadawca nie oznacza programów mogących negatywnie wpływać na małoletnich. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznaje, że Azart-Sat ma taki obowiązek.
istotne.pl 0 azart-sat, telewizja

Reklama

Każdy z nas wie, co oznaczają żółte trójkąty, zielone kółko czy czerwony kwadrat w rogu ekranu. To znaczki informujące, które dzieci mogą oglądać dany program. Wszystkie polskie stacje są zobowiązane do oznaczania swoich audycji. Prawo obowiązuje od kilku lat. W bolesławieckiej telewizji oznaczeń tych nie zobaczymy.

– Zgodnie z Ustawą o radiofonii i telewizji jest obowiązek oznaczania programów mogących mieć negatywny wpływ na rozwój małoletnich. Dotychczas telewizja nie była kontrolowana pod tym kątem – przyznaje rzeczniczka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Katarzyna Twardowska.

Brak oznaczeń programów to jednak nie wszystko, co zauważyliśmy. Od maja tego roku audycje sponsorowane powinny być oznaczone na końcu planszą z nazwą sponsora i dużym napisem „SPONSOR”. Naszym zdaniem tak powinno być między innym z programami finansowanymi przez Urząd Miasta czy Starostwo Powiatowe.

W samym tylko maju telewizja wyemitowała dwa programy opłacone przez bolesławiecki Urząd Miasta. Co ciekawe, przygotowanie niespełna 15-minutowego zapisu ze spotkania w sprawie oświaty oraz jego emisja kosztowała ponad 3,2 tys. złotych. Na zakończenie programu napisano tylko, że „Program powstał na zlecenie Urzędu Miasta Bolesławiec”. Słowa „sponsor” nie było.

Jak wyjaśnia Katarzyna Twardowska z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji „sponsorowaniem jest każdy wkład w finansowanie […] audycji przez podmiot […] w celu promocji jego nazwy, firmy, renomy, działalności, towaru lub usługi […]”. Programy opłacane przez bolesławieckich urzędników pasują jak ulał, choć jak zaznacza Twardowska, KRRiT musi najpierw te programy obejrzeć, by je ocenić.

O powody nieoznaczania programów zapytaliśmy Alicję Burchardt-Kubów, która jest prezeską telewizji „Azart-Sat”. Niestety, na to pytanie nie odpowiedziała. Kuriozalnie odpisała, że powinniśmy o to zapytać właściciela koncesji. Czyli w sumie ją samą, bo jest jednocześnie wiceprezeską spółki z Jeleniej Góry, która ma koncesję na rozpowszechnianie bolesławieckiego programu.

Pomyłka? Niedbalstwo? Brak znajomości prawa? A może zwykłe przeoczenie? W sumie nie wiadomo. Sprawę rozstrzygnie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która też podejmie decyzję co do ewentualnej kary dla nadawcy.

(informacja: Krzysztof Gwizdała)

Zobacz także

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji

Rozporządzenie w sprawie kwalifikowania audycji lub innych przekazów mogących mieć negatywny wpływ na prawidłowy fizyczny, psychiczny lub moralny rozwój małoletnich

Rozporządzenie w sprawie sposobu sponsorowania audycji lub innych przekazów

Reklama