Ponad dwa miesiące temu wśród mieszkańców Lwówka Śląskiego zawrzało. Wszystko to przez prace remontowe bloku w centrum miasta (plac Wolności). Poszło o malowidło nieżyjącego już bolesławianina Mieczysława Żołądzia. Upamiętniało ono 800-letnie tradycje lwóweckiego piwowarstwa. Wspólnota mieszkaniowa zdecydowała, że cały budynek ma zostać ocieplony. Lokatorzy chcieli remontu. Malowidło było mniej ważne. Zresztą wspólnoty nie było stać na odrestaurowanie pracy Mieczysława Żołądzia.
– Mieszkam na co dzień w Warszawie, ale często wracam do Lwówka. Jeśli to malowidło zostanie zakryte styropianem, to będzie to kolejne historyczne miejsce, które zniknie z mapy tego miasta – mówił kilka tygodni temu Michał Psonka.
Sprawą malowidła zainteresował się Ludwik Kaziów, burmistrz Lwówka Śląskiego. Oryginalny obraz zakryto styropianem, ale najpierw zrobiono bardzo szczegółową dokumentację fotograficzną i zwrócono się do kilku artystów z prośbą o wycenę rekonstrukcji pracy. Najlepszą ofertę przedstawił lokalny artysta-plastyk Dariusz Miliński i to właśnie on zajął się otworzeniem dzieła Żołądzia.
Odmalowanie fresku trwało niespełna dwa tygodnie i kosztowało 20 tysięcy złotych. Koszt poniosła gmina. Dzięki osobistemu zaangażowaniu burmistrza udało się uratować jeden z symboli miasta. – Dziękuję mieszkańcom bloku, którzy wyrazili zgodę na odnowienie malowidła – mówi Kaziów.
(informacja Marcin Kaszuba/ii)