Jan Russ z PiS-u złożył interpelację w sprawie poczty przychodzącej na adres Biura Rady, lecz adresowanej imiennie do radnych. – Proszę o wyjaśnienie, kto wydał polecenie otwierania tej korespondencji i kto tę pocztę czyta – mówił podczas czwartkowej sesji radny.
Odpowiedzi Janowi Russowi udzielił sekretarz powiatu. – Urzędy gmin, starostwa powiatowe i urzędy marszałkowskie nie mają swobody w zakresie przyjmowania i dysponowania korespondencją, ta sprawa została uregulowana rozporządzeniem prezesa Rady Ministrów – tłumaczył Bogdan Gursztyn. – Zasada generalna jest jedna: do urzędów nie przychodzi korespondencji prywatna, której nie można otwierać.
Z wyjaśnień sekretarza Gursztyna wynika, że starosta bolesławiecki – zgodnie z instrukcją zawartą w rozporządzeniu premiera Donalda Tuska – wydał zarządzenie, w którym określił rodzaje przesyłek, które nie są otwierane w kancelarii. Są to: przesyłki adresowane imiennie do starosty, wicestarosty i członków zarządu; przesyłki stanowiące tajemnicę służbową; przesyłki wartościowe i zastrzeżone dla adresatów, a także oferty dotyczące zamówień publicznych. – Wszystkie pozostałe są jawne – zaznaczył Gursztyn.
Jan Russ nie był zadowolony z wyjaśnień. – Wydaje mi się, że skoro zostałem wybrany głosami społeczeństwa, podlegam co najwyżej przewodniczącemu i prezydium Rady, a nie staroście. To tak, jakby premier podjął decyzję o otwieraniu poczty adresowanej do każdego z posłów. Załóżmy, że ktoś wyśle do mnie skargę na pana starostę. Zanim list do mnie dotrze, jest czytany przez inne osoby – mówił Russ.
– Możemy poszerzyć katalog przesyłek, których nie będziemy otwierać – podkreślił starosta Cezary Przybylski. – Tyle że jeśli na adres Biura Rady przyjdzie ważny list, to wówczas otrzymają go państwo po kilku dniach. Nie wyobrażam sobie, aby za każdym razem, kiedy do któregoś z radnych przyjdzie jakaś przesyłka, pracownicy biura informowali go o tym telefonicznie. To generuje koszty. Jeśli w ten sposób poszerzymy katalog przesyłek niejawnych, mogą państwo już po fakcie dowiedzieć się o czymś istotnym, ale tajemnica korespondencji rzeczywiście zostanie zachowana.
Na tłumaczenie starosty zareagował zdecydowanie Józef Król, radny z Komitetu Piotra Romana. Radny powiedział, że wszyscy powinni traktować się poważnie i wykonanie telefonu naprawdę nie jest wielką rzeczą. Wymaga tego zwykła kultura.
Starosta odparł, że zdania nie zmieni i nie odwoła tego, co powiedział. Jan Russ zażądał pełnych wyjaśnień na piśmie.
Do sprawy wrócimy.
(informacja: GA / KG)