Przebudowa drogi rozpoczęła się niecały miesiąc temu. Ulica Staroszkolna była w fatalnym stanie i wszyscy cieszyli się, że w końcu będzie lepiej. Prace trwały jednak tylko kilka dni. Zdarto starą nawierzchnię, położono z grubsza nowy asfalt i zrobiono krawężniki. Po czym budowlańcy znikli. Wzdłuż ulicy leży żwir, studzienki są zapadnięte gorzej niż przed remontem, a na wyjeździe w ulicę Chrobrego można urwać koło. Do tego pręty sterczące ze słupków przy zakrętach.
Wicestarosta Stanisław Chwojnicki, odpowiedzialny za drogi powiatowe, beztrosko odpowiada, że wszystko jest w porządku, a wielomiesięczny remont to wcale nie tak długo.
– Wszystko idzie zgodnie z planem. Inwestycja będzie oddana pod koniec września. Moim zdaniem, modernizacja tej ulicy wcale nie trwa szczególnie długo. Teraz ulica Staroszkolna jest przejezdna. Droga zostanie jeszcze utwardzona i wyrównana, wykonane zostaną też zjazdy na działki – mówi Stanisław Chwojnicki.
Dlaczego remonty finansowane z publicznych pieniędzy tak długo się ciągną? Dlaczego urzędnicy zgadzają się na kilkumiesięczne prace, skoro przebudowę można wykonać o wiele szybciej? Jaką odpowiedzialność powinien ponieść urzędnik za umowę, która pozwala tak długo prowadzić remont? Swoja opinię możesz wyrazić poniżej. Zagłosuj też w sondzie.
(informacja: Krzysztof Gwizdała)