Bezpiecznie na Opitza?

Budynek przy Opitza
fot. istotne.pl Kiedy nowy najemca mieszkania, w którym w ubiegłym roku zaczadziły się dwie starsze osoby, rozpalił w piecu, z kratki wentylacyjnej buchnął dym. Wiceszef MZGM–u zapewnia jednak, że lokal jest bezpieczny.
istotne.pl 0 opitza, czad, mzgm bolesławiec

Reklama

O sprawie pisaliśmy na początku lutego br. W mailu do redakcji pan Norbert, nasz Czytelnik, napisał:

Chciałbym zwrócić uwagę na niedbalstwo i brak poczucia powagi sytuacji przez MZGM w Bolesławcu. Chodzi o mieszkanie przy Opitza. W mieszkaniu tym 3 lutego 2009 r. śmiertelnie zatruły się – prawdopodobnie czadem – dwie kobiety. Zostały w nim wymienione instalacje: wodno-kanalizacyjna i elektryczna, drzwi i parę innych rzeczy. Nawet na nowo wybudowano piec kaflowy. […]

Od 4 stycznia trzykrotnie sprawdzałem, jak się pali w tym piecu. Za każdym razem z kratki wentylacyjnej w kuchni dmuchał dym. 29 stycznia rozpaliłem tak porządnie węglem i – co mnie specjalnie nie zdziwiło – z kratki nadal buchał dym. Zgłosiłem to straży pożarnej. Przyjechali, sprawdzili i nakazali natychmiastowe wygaszenie pieca i sprawdzenie kominów. Odnotowali też, że na razie lokal nie nadaje się do zamieszkania.

Rodzina pana Norberta czekała na mieszkanie 4 lata. 1 lutego nasz Czytelnik otrzymał pismo od straży pożarnej. W dokumencie czytamy: „Podczas wykonywania pomiarów stwierdzono występowanie tlenku węgla w ilości 90 ppm” (najwyższe dopuszczalne stężenie CO to 20 ppm). Po wygaszeniu pieca i przewietrzeniu mieszkania stężenie czadu spadło do 6 ppm.

Właścicielem lokalu jest Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, budynkiem zarządza natomiast bolesławieckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Na polecenie pracownika TBS-u sprawą zajął się kominiarz. Stwierdził, że należy przedłużyć wylot komina o metr. 3 lutego zadanie to zostało wykonane.

12 lutego pan Norbert wysłał pismo do MZGM-u. Chciał, żeby zakład odstąpił od naliczania czynszu, bo mieszkanie nadal stoi puste. – Jeszcze się tam nie wprowadziliśmy. Jestem już zameldowany i spakowany, ale boję się tam zamieszkać – mówi mężczyzna. – Boję się napalić w piecu i położyć się spać.

Z MZGM-u dostał odpowiedź odmowną. – Według nich, wszystkie prace zostały wykonane zgodnie ze sztuką budowlaną, nie było żadnych uchybień – opowiada. – Poradzono mi, abym palił przy uchylonym oknie. Teraz, gdy zrobiło się ciepło, nie będzie to problemem. Ale co będzie w zimie? Mam małe dziecko. Mam je wyganiać do łazienki albo do kuchni, kiedy palę w piecu?

– Kiedy wcześniej sprawdzałem, jak się pali w tym piecu, za każdym razem z kratki wentylacyjnej buchał dym – zaznacza pan Norbert. – Teraz dymu już nie ma. Ale nie mam pewności, czy do mieszkania nie dostaje się tlenek węgla. Mam znowu wzywać straż pożarną? Oni mają chyba ważniejsze rzeczy na głowie.

– Nie stwierdziliśmy żadnych technicznych nieprawidłowości w tym mieszkaniu. Ten pan mógł tam spokojnie mieszkać – podkreśla Piotr Woch, zastępca dyrektora Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. – Piec jest dobry. Problem polegał na tym, że palono w nim w sposób nieprawidłowy. Wtedy przewód wentylacji wywiewnej w kuchni bezpośrednio przylegał do przewodu dymowego, do którego piec był podłączony. Wentylacja raz działała prawidłowo, raz nie.

Usterkę naprawiono, MZGM zamontował dodatkowy nawiewnik. – TBS poinformował nas, że przewody kominowe są sprawne. Tyle że to jest małe mieszkanie, więc podczas palenia trzeba, niestety, uchylić okno – tłumaczy wiceszef zakładu.

(informacja ii)

Reklama