Obrońcy „mediów niezależnych” pikietowali dziś w Rynku. Niezależne media to w ich rozumieniu m.in. TV Trwam, Radio Maryja, Niedziela, Nasz Dziennik i Gazeta Polska. Ludzie najbardziej byli źli na to, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie przyznała TV Trwam koncesji na nadawanie cyfrowe. Ta decyzja to ich zdaniem ograniczanie wolności. Podczas pikiety nikt nie mówił jednak o tym, dlaczego właściciel TV Trwam nie pozwolił KRRiT na opublikowanie uzasadnienia decyzji.
W czasie pikiety nikt nie zająknął się też słowem o sytuacji mediów w Bolesławcu. Tutaj prezydent Piotr Roman wciąż nie sprzedał udziałów w lokalnej telewizji i wciąż płaci co miesiąc gazecie Express Bolesławiecki za to, co inne media robią bezpłatnie. Takie działanie to szkodzenie wolności mediów, ograniczanie swobody konkurencji i wspieranie wybranych, w tym wypadku wrocławskiego znajomego prezydenta, który jest właścicielem Expressu.
Jak ponury żart brzmiał odczytany przez radnego Dariusza Filistyńskiego list Piotra Romana, w którym prezydent kreował się na obrońcę niezależnych mediów. Smutne jest to, że wśród zgromadzonych ludzi byli radni, którzy doskonale zdają sobie sprawę z tego, kogo i dlaczego wspiera Piotr Roman.
W maju 2011 roku pytaliśmy Jana Pospieszalskiego, czy wie, że Piotr Roman, który go wówczas zaprosił, wpływa na rynek medialny i nie lubi, kiedy ktoś pisze coś nie po jego myśli. Pospieszalski odparł wtedy: – Nie mam wpływu na to, kto mnie zaprasza. […] Jeśli tak jest, to mam nadzieję, że moja prelekcja i film będą dla nich dobrą katechezą.
Okazuje się, że władze miasta w katechezie chętnie uczestniczą, ale nic sobie z tego robią. Wychodzi na to, że w sprawie ogólnopolskiej ludzie protestują, bo to nie ich opcja wygrała konkurs. A niezależność mediów lokalnych ich nie interesuje, bo tu akurat swoi rządzą i płacą tym, co trzeba.
(informacja: KG)