Wystarczyła zapowiedź, że Glinoludy będą protestować przeciw opieszałości władz i biurokratycznym przeszkodom w staraniach o tablicę z nazwą Bolesławiec na zjeździe i wyjeździe z otwartego odcinka A4, by takie oznakowanie pojawiło się w mieście.
Na naszym portalu w środę ukazała się informacja o proteście Glinoludów i staraniach radnego Bogdana Nowaka o montaż tablic znakujących wjazd do miasta z autostrady. Sprawą zainteresowały się również media ogólnopolskie. Promocja małych miast i rozwój lokalnych przedsiębiorców to istotny problem w całym kraju. Okazało się, że inicjatywa obywatelska i wsparcie mediów lokalnych jest jak najbardziej potrzebne i skuteczne.
– Nie można w ten sposób traktować gospodarki w mieście – mówił w wywiadzie dla reportera TVN24 Bogusław Nowak. – Wiele podmiotów już się zamyka, ale ci, którzy jeszcze dyszą, mogliby tę agonię opóźnić. Nie wiem, czy brak tablic po miesiącu od otwarcia autostrady to kwestia pieniędzy czy bezmyślności urzędników.
– Wszyscy tłumaczą się procedurami i przepisami – stwierdza Nowak. – Przepisy przepisami, ale nie możemy akceptować absurdów. Jest kryzys, miasto żyje z podatków podmiotów gospodarczych. Jeśli nie dba się o podmioty gospodarcze, to samemu sobie robi się sobie krzywdę. Interpelacje o oznakowanie autostrady składane były od lat. Autostrada otwarta jest z dużym opóźnieniem, był czas, by to wszystko załatwić. Dopiero teraz, kiedy zawiadomiliśmy media, w jedną noc postawiono znak. Znaczy się można!
Dodajmy tylko, że zapobiegliwi urzędnicy, chcący przytrzeć nosa obywatelom-Glinoludom, ustawili znak wskazujący turystom jedynie, jak szybko z Bolesławca wyjechać.
(informacja Grażyna Hanaf)