Awantura o Józefa Burniaka na sesji Rady Miasta

Józef Burniak
fot. istotne.pl Rajcy przyjęli uchwałę w sprawie wygaśnięcia mandatu Józefa Burniaka. Ogromne kontrowersje wzbudziła sprawa skandalu na bluesowo-rockowym koncercie.
istotne.pl 0 prezydent, blues nad bobrem, gliniada, józef burniak, sesja rm

Reklama

Pierwsza powakacyjna sesja Rady Miasta, która odbyła się w środę 27 sierpnia, miała burzliwy przebieg. Prezydent Piotr Roman był obecny tylko na początku spotkania. Jak tłumaczył, musiał wyjechać służbowo. Bogusław Nowak, radny PO, podczas późniejszej dyskusji o Gliniadzie i koncercie finałowym festiwalu Blues nad Bobrem skwitował, że prezydent „uciekł jak tchórz”.

W czerwcu pisaliśmy, że Józef Burniak straci mandat z powodu wyroku warunkowo umarzającego postępowanie karne w sprawie popełnienia przestępstwa umyślnego, ściganego z oskarżenia publicznego. Zanim jednak Rada zadecydowała o wygaśnięciu mandatu byłego prezydenta, radna SLD Irena Dul wniosła o zdjęcie tego punktu z porządku obrad. Jak tłumaczyła, przewodnicząca Rady Miasta nie przedstawiła rajcom wyroku sądu. Janina Piestrak-Babijczuk zaznaczyła, że szczegóły sprawy znajdują się w uzasadnieniu uchwały. Podkreśliła jednocześnie, że do podjęcia stosownych działań zobowiązał ją wojewoda dolnośląski. Rada odrzuciła wniosek Ireny Dul (za wnioskiem głosowało jedynie troje rajców).

Po sprawozdaniu wiceprezydenta Macieja Małkowskiego rozgorzała zacięta dyskusja. Bogusław Nowak nawiązał do koncertu finałowego festiwalu Blues nad Bobrem. „Skandal był ogromny w mieście i w Polsce. Blogi pękały od komentarzy” powiedział rajca PO. Zadał pytanie, dlaczego prezydent Piotr Roman nie pojawił się wówczas na scenie, skoro miasto było współorganizatorem wydarzenia: „Tylko dlatego, że to nie był sukces, tylko wielki skandal?” Mirosław Sakowski z PO zapytał, jakie względy zadecydowały o wyborze firmy Rogers Agency Dariusza Gruszeckiego jako organizatora koncertu bluesowego, a Cezariusz Rudyk (PO) o to, co będzie dalej z Bluesem.

Bogusław Nowak poruszył też kwestię udziału Piotra Romana w ślubie Glinoludów. Podkreślił, że przekazał rzeczniczce prasowej magistratu, iż organizatorzy Gliniady nie życzą sobie, by prezydent osobiście udzielał ślubu młodej parze. „Ludzie wypruwają z siebie bardzo dużo krwi, pieniędzy, energii” bulwersował się Nowak. – „A pan prezydent nigdy się takimi rzeczami nie interesował, nigdy nie chciał pomóc. Dlaczego tak zrobił? Czy chodziło o pokazanie się przed kamerami telewizji?”

Maciej Małkowski odpiera zarzuty

Wiceprezydent powiedział, że Dariusz Gruszeczki 15 sierpnia poinformował urzędników, że koncerty zaplanowane na 16 sierpnia się nie odbędą. Wówczas Piotr Roman wydał oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Na pytanie, dlaczego gmina miejska zdecydowała się powierzyć organizację koncertu finałowego Rogers Agency, Maciej Małkowski odpowiedział: „W tym roku nikt Bluesa nad Bobrem nie chciał organizować. Pan Gruszecki był jedyną osobą, która przyszła do prezydenta miasta i zarekomendowała swoją firmę”. Dodał, że Dariusz Gruszecki wydawał się urzędnikom osobą wiarygodną jako organizator szeregu imprez bluesowych oraz członek Stowarzyszenia BnB.

Jak tłumaczył zastępca Piotra Romana, ze strony członków Stowarzyszenia BnB do magistratu nie dotarły żadne głosy, które mogłyby sugerować, że Dariusz Gruszecki nie podoła zadaniu. „Czy rzeczywiście uważacie, że prezydentowi zależało, żeby ten koncert się nie odbył?” zapytał retorycznie Małkowski. „To, co mnie najbardziej dzisiaj boli, to to, że są w mieście osoby, które cieszą się z tego, że BnB się nie odbył. Co więcej, osoby te inspirowały pewne działania, które spowodowały, że koncert okazał się totalną klapą” dodał. Natomiast Janina Piestrak-Babijczuk zaproponowała, aby nad przyszłością festiwalu zastanowiła się Komisja Oświaty, Kultury i Sportu.

Do sprawy udziału Piotra Romana w ceremonii ślubnej pary Glinoludów wiceprezydent odniósł się następująco: „Pan prezydent chciał podnieść rangę wydarzenia. Wydaje mi się, że dla państwa młodych było to niezwykłe wyróżnienie”.

Awantura o Józefa Burniaka

Przed głosowaniem nad projektem uchwały w sprawie wygaśnięcia mandatu rajcy SLD głos ponownie zabrała Irena Dul. „Są politycy oskarżający przeciwników politycznych o niecne czyny tylko dlatego, że myślą inaczej. Uważam, że dobrze jest, gdy na sprawę z pozoru oczywistą ktoś spojrzy krytycznym okiem. Posłowie, niezależnie od opcji politycznej, mogą mieć na pęczki sądowych wyroków i nie tracą mandatów ani prawa wybieralności” powiedziała. „Pan prezydent Piotr Roman wykorzystał wymiar sprawiedliwości do zniszczenia swojego najgroźniejszego przeciwnika politycznego” dodała.

Po tych słowach Janina Piestrak-Babijczuk oświadczyła, że odbiera radnej Dul głos. Wyłączyła jej mikrofon. Radna SLD jednak mówiła nadal. Wówczas przewodnicząca ogłosiła 5-minutową przerwę. „Wysoka Rado, w demokratycznym państwie prawa nie komentuje się wyroków sądu i trzeba to przyjąć do wiadomości” zaznaczyła Piestrak-Babijczuk. W pewnym momencie zwróciła się do Dul: „Czy pani radna życzy sobie, żeby straż miejska wyprowadziła panią z obrad?”

W trakcie przerwy działaczka SLD nadal tłumaczyła, dlaczego jest przeciwna projektowi uchwały. Słuchali jej jedynie: Stanisław Andrusieczko z SLD, rajcy PO i dwóch radnych Ziemi Bolesławieckiej (Paweł Dul i Janusz Kozioł). Mimo głosów sprzeciwu Rada przyjęła uchwałę w sprawie wygaśnięcia mandatu Józefa Burniaka. Przeciw opowiedzieli się jedynie radni SLD, a rajcy PO wstrzymali się od głosu. Radny Hubert Prabucki nie wziął udziału w głosowaniu.

(informacja ii)

Reklama