Bolesławiecki skatepark niszczeje

Element bolesławieckiego skateparku
fot. istotne.pl Gołym okiem widać, że bolesławiecki skatepark wymaga renowacji. Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Dariusz Jośko zapowiedział, że prace ruszą w czerwcu.
istotne.pl 0 basen, skatepark, dariusz jośko, mosir bolesławiec

Reklama

Sprawą skateparku przy ul. Dolne Młyny zajęliśmy się na prośbę naszego Czytelnika Krzysztofa Czyżyckiego. Skaterów zaniepokoił stan tego obiektu. Wielu jego użytkowników słało maile do dyrektora MOSiR-u Dariusza Jośki. W odpowiedzi dyrektor napisał, że postara się, aby miejsce to odzyskało "właściwy stan w jak najkrótszym czasie", i że prace rozpoczną się w maju. Jako że minęła właśnie połowa maja, a renowacja jeszcze się nie rozpoczęła, postanowiliśmy porozmawiać z dyrektorem osobiście.

Dariusz JośkoDariusz Jośkofot. Gerard Augustyn

Dariusz Jośko przyznał, że prace posuwają się "słabo". Jest to związane z remontem małego basenu. "Jest to dla mnie rzecz priorytetowa" przyznał dyrektor – "Wakacje się zaczynają, basen musi być czynny". Aby dokonać renowacji skateparku, MOSiR potrzebuje "bitych dwóch tygodni". Dyrektor wytłumaczył także, że musi wysłać tam swoich najlepszych ludzi; tych, którzy pracowali już przy budowie skateparku, montowali jego elementy i którzy po prostu znają się na rzeczy. Tyle że w tym momencie ci fachowcy pracują przy remoncie pływalni krytej. Zabrakło czasu i pieniędzy, by prace rozpoczęły się w maju. Jak jednak przyznał Jośko, MOSiR przyłoży się do prac nad skateparkiem w czerwcu.

Jedną z tych kwestii, która niepokoiła środowisko skaterów, był bałagan. Na terenie obiektu składowano hałdy ziemi. Pod poszczególnymi elementami znaleźć można rozbite butelki. Śmieci walają się tu i ówdzie, mimo że w skateparku stoi kosz. "Wszystkie hałdy ziemi znikną" uspokaja dyrektor. Pojawiły się tylko dlatego, że w ubiegłym roku przy ulicy Dolne Młyny prowadzone były prace związane z ISPĄ, które mają się wkrótce zakończyć. Firmy zaś, które składowały ziemię, mają uprzątnąć ten teren. Nie rozwiąże to jednak problemu śmieci i rozbitych butelek.

Skatepark w BolesławcuSkatepark w Bolesławcufot. Gerard Augustyn

W mailu do skaterów Jośko napisał, że w większości to użytkownicy parku odpowiadają za ten nieład. W rozmowie z portalem Boleslawiec.org poruszyliśmy również ten temat. Dyrektor przyznał, że sam był świadkiem tego, że młodzi ludzie (skaterzy, nie zaś przypadkowi przechodnie) rzucali butelki po napojach za siebie, zamiast wyrzucić je do kosza. "Praktycznie co tydzień w poniedziałek wysyłam ekipę, która tam sprząta. I co tydzień jest to samo" mówi Dariusz Jośko. Jak powiedział dyrektor, odbył kilka spotkań z użytkownikami obiektu. Wielokrotnie deklarowali, że będzie porządek, zwłaszcza ci najstarsi. Ale oni przecież nie przesiadują tam cały czas, więc nie mogą upilnować wszystkiego. "Ja tam stróża nie postawię. Nie chodzi o to, by budować obiekt i pilnować go przed samymi użytkownikami" tłumaczy Jośko. Raz zginął kosz. Rampa została powyginana. Może to kwestia kultury osobistej, a może charakterystycznej dla większości subkultur dezynwoltury. Dla młodych często "jest siarą, jak się idzie do kosza i wrzuca butelkę". Dyrektor nie wyklucza jednak, że zaśmiecać obiekt mogą również osoby z zewnątrz – "Nie twierdzę, że skaterzy są wszystkiemu winni". Tyle że, jak zauważył, "na początku nie było czegoś takiego". Nikt niczego nie dewastował.

Element bolesławieckiego skateparkuElement bolesławieckiego skateparkufot. Gerard Augustyn

Wiadomo na pewno, że nie powstanie tor dirtowy. Planowany tor miał być usypany nad istniejącym ciepłociągiem. Nadmiernie obciążony ciepłociąg mógłby ulec uszkodzeniu. Dyrektor przyznał, że kiedy planował budowę obiektu, nie wiedział o tej instalacji. To zresztą nie jedyna niedogodność lokalizacji parku przy ul. Dolne Młyny. Ale – jak przyznał Dariusz Jośko – przez dwa lata zastanawiano się, gdzie umieścić ten obiekt. Miejsce, które wybrano, okazało się jedynym możliwym. Niemniej nie oznacza to wcale, że tor dirtowy nie mógłby powstać. Dyrektor jednak nie wie, gdzie można by takowy usypać.

Hałda ziemi w bolesławieckim skateparkuHałda ziemi w bolesławieckim skateparkufot. Gerard Augustyn

W skateparku brak dziś bardzo ważnego elementu – minirampy. Była zniszczona, MOSiR ją wyremontował. I... sprawa się skomplikowała. Niestety, element ten nie ma atestu. Atest, który Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji otrzymał od producenta, firmy Powerman, uległ przedawnieniu. Powerman w tym momencie zajmuje się zupełnie inną działalnością. Nie produkuje już ramp. Nie chce zatem atestować tej bolesławieckiej. Dariusz Jośko rozmawiał także z innymi firmami, zajmującymi się produkcją ramp (kiedy skatepark powstawał, Powerman był jedynym ich producentem). Firmy te, co oczywiste, wolałyby atestować własne produkty. "Sytuacja jest patowa" przyznaje dyrektor. Na zmontowanie i zamontowanie rampy MOSiR potrzebuje około dwóch tygodni. Póki co Dariusz Jośko zamierza zająć się inwentaryzacją i renowacją obiektu. Jak powiedział: "Robi się rzeczy, które trzeba zrobić, a później te, które można".

Niszczejący element skateparkuNiszczejący element skateparkufot. Gerard Augustyn

Prace mają zakończyć się w czerwcu. "Na wakacje wszystko będzie już hulało" obiecuje dyrektor Jośko. Wie, że środowisko skaterów jest w Bolesławcu bardzo duże i że miejsce to jest bardzo potrzebne. Sam był świadkiem sceny, kiedy młodzi ludzie jadący tranzytem wyciągnęli deski i zaczęli jeździć. Odnowa skateparku jest ważna również dlatego, że – jak napisano na stronie internetowej MOSiR-u – obiekt ten "ma odciągnąć dzieci i młodzież od używek i przemocy".

(informacja GA)

Reklama