Gdy Bogowie zstępują z Olimpu. Ceramika Karen Park

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Można napisać kilka grzecznościowych uwag o pięknie, zachwycie, przeżywaniu, doskonałości formy i artystycznej subtelności twórcy. W zgodzie z prawdą, sztampowo, bez próby subiektywnej analizy dzieł sztuki. Nie oszukujmy się: sztuka w odbiorze ma zawsze posmak bardzo intymnych i osobistych doznań i chociaż spełnia najprzeróżniejsze funkcje – od dydaktyczno – wychowawczej po katarktyczno – kompensacyjną, zawsze mamy do niej własny emocjonalny stosunek. Podobnie proces twórczy: bywa ekstazą, zatraceniem się, skumulowaną satysfakcją, ale też bywa udręczeniem, męką, krzykiem rozpaczy i bólu. Te refleksje wybuchają u widza już po przekroczeniu progu niecodziennej oazy piękna w bolesławieckim muzeum, które eksponuje dzieła duńskiej artystki Karen Park. Ten świat ceramiki nie da się ocenić czy zaklasyfikować, zamknąć w potocznych sądach. Jest zbyt bogaty, fascynuj ący, niepowtarzalny, unikatowy, wymykający się ze stereotypów i przyzwyczajeń, po prostu inny. Piętno obcowania z olimpijskimi bogami odcisnęło się w wytworach dłoni, w artystycznej koncepcji, w kształcie glinianych tacek, ich barwie wzmocnionej i oczyszczonej przez ogień. To przecież wspaniała sztuka ognia pozwalająca nam na obcowanie z pięknem, bez którego po prostu życie traci swój urok i sens. Dlatego wyraz "oczarowanie" wydaje się najbardziej adekwatny do stanu ducha, który towarzyszy naszemu wstąpieniu w progi ceramicznego sanktuarium Karen Park. Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy kilka podstawowych faktów. Jesienny ciepły wieczór 16 listopada. W ekspozycyjnej sali Muzeum Ceramiki obecna kulturalna elita grodu nad Bobrem. Ciepłe wystąpienie pani dyrektor Teresy Wolanin, eksperta z pasją życiową, wiecznego poszukiwania prawdy i historii bolesławieckiej ceramiki. Prezydent Miasta Józef Król ciekawie mówił nie tylko o ekspozycji, ale o związkach miasta z Danią i partnerskim Hobro, w którym niedawno bawiła delegacja nauczycieli. Sama artystka, której wystawę sponsorowała Ambasada Królestwa Danii, duńskie Ministerstwo Kultury i duńskie fundacje – mówiła krótko, za to pięknie i mądrze. Karen Park, wielka artystka, która wykładała m. in. na amerykańskich uniwersytetach w Waszyngtonie, Północnej Dakocie, Colorado, Stockbridge College-Massachusets czy w kanadyjskim uniwersytecie Calgary – nie wymaga reklamy, a prawdziwa sztuka nie potrzebuje słów na uzasadnienie swego istnienia. A skąd zainteresowanie artystki Bolesławcem?
Przyjechała tu po raz pierwszy przed ćwierć wiekiem jako projektant firmy z Kopenhagi, aby zrealizować zaprojektowany przez siebie zestaw ceramiki użytkowej w Spółdzielni "Ceramika Artystyczna". Tu odkrywa rewelacyjne tworzywo kamionkowe, któremu pozostanie wierna w realizacji unikatowych dzieł. Przypomnijmy w tym miejscu długą bogatą i fascynującą drogę biograficzno – artystyczną: urodzona w stolicy Danii, dzieciństwo spędza w Estonii, podróżując z ojcem inżynierem budującym linie kolejowe. W r. 1948 kończy Szkołę Rzemiosł Artystycznych (dyplom ceramika), studiuje we Florencji, potem w Akademii Sztuk Pięknych w Kopenhadze i na podobnej uczelni w Mexico City.
Poznanie mnogości tak różnych ośrodków artystycznych i wielu kultur, bo podróżowała niemal po całej kuli ziemskiej – zaowocowało niezwykłą różnorodnością dzieł, stylów, rozwiązań i poszukiwań formalnych. Jeśli dodać jeszcze autentyczny talent i pasję tworzenia, niezwykłą pracowitość i iście benedyktyńską precyzję i cierpliwość – odszukamy klucz do wielkiego dorobku twórczego.
W okresie "bolesławieckim" i późniejszym powstały cykle reliefów ceramicznych o dużych rozmiarach, których powierzchnię pokrywają drobne elementy wywodzące się z form organicznych uporządkowanych na ogół w rytmicznych kompozycjach, powściągliwych w kolorze, bo ograniczających się do odcieni turkusu, beżów i bieli. Podobne odcienie są w jej fontannach, głównie w odcieniach turkusu, przywodzące na myśl podwodne światy-florę i faunę odbijającą się od lustrzanej tafli wody.
W latach 80-tych (cytuję za katalogiem wystawy) powstaje cykl prac przeznaczonych do ekspozycji w przyrodzie – dość duże, walcowate regularne formy, czasem zakończone jak grzybek, o neutralnym kolorze lub białe pokryte geometrycznym ornamentem przypominającym dekoracyjne motywy indiańskie. Formy te posłużyły też do zrealizowania w połączeniu z drewnem wygodnych, a zarazem dekoracyjnych ławek, które mogą być włączone do zabudowy miejskiej.
Na kanwie takich form powstała inna ich odmiana- obły walec pokryty naturalnymi, nieregularnymi, różnej wielkości kręgami sugerującymi formy organiczne. Jest to tzw. cykl ekologiczny. Najnowszymi pracami są drzewa ceramiczne złożone z kilku lub kilkunastu nakładających się na siebie jednakowych geometrycznych elementów w jednorodnym, naturalnym kolorze. Obecną wystawę autorka przygotowywała przez 2 lata specjalnie dla bolesławieckiego muzeum. To gest przyjaźni, ale zarazem dzieło doskonałe w każdym szczególe, detalu kompozycyjnym, zagospodarowaniu przestrzeni. Rzadko można podziwiać tak wielki kunszt twórczy, rozmawiać z emanującą ciepłem i serdecznością, a przy tym uznaną i jakże skromną artystką. Zamieniłem zaledwie parę zdań i doprawdy nie wiem, co podziwiać: osobowość człowieka – twórcy, obcującego na co dzień z olimpijskimi bogami sztuki czy fascynujący plon nieujarzmionego talentu, który zazdrośni o sławę władcy świętej góry Greków nie rozdzielają zbyt hojnie... Bo tutaj bezspornie nastąpiła eksplozja piękna zaklętego w kruchej ceramice. Można tworzyć w glinie i z gliny rzeczy piękne, ale żeby były aż tak piękne – wprost trudno uwierzyć... Tak delikatne i subtelne jak starożytna chińska porcelana i tak bogate, jak życie i kształty australijskiej rafy koralowej. Tego się nie da opisać, to trzeba samemu zobaczyć i ... przeżyć. Zaszokowały mnie kiedyś zbiory podziwiane w berlińskim Pergamonie. Nowy szok, zdumienie, podziw i fascynację przyniosła bolesławiecka wystawa duńskiej artystki Karen Park. Za to serdecznie dziękuję i chylę czoło przed wielkim talentem i twórczym dorobkiem.

Reklama