Listy do redakcji. Z gośćmi do nowej "Starówki"

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Był czas, kiedy nie bardzo wiadomo było gdzie w naszym mieście pójść z delegacją zagraniczną albo z prywatnym gościem na obiad, bez uniknięcia zażenowania, czy wręcz wstydu. Jeśli było gdzieś w miarą czysto, to serwowano ubogi zestaw potraw, bo właśnie coś "wyszło". Jeśli podawano smaczne potrawy to albo niemiła była obsługa, albo nie przyjemni dla otoczenia piwosze. Koszmarne prawie wszędzie były toalety, a już specjalnością wszystkich prawie tzw. zakładów zbiorowego żywienia były ciepłe napoje chłodzące. Stosunkowo smacznie, a i dość obficie żywiła "Starówka". Najczęściej więc tam prowadziłem gości starając się jednak odwrócić ich uwagę od toalety i głośnych stolików w pierwszej części lokalu.
Niedawno, po dłuższej przerwie spowodowanej remontem i adaptacją lokalu, trochę z przyzwyczajenia, a trochę z ciekawoś ci poprowadziłem swoich gości do "Starówki" nie przypuszczając nawet, jakie miłe rozczarowanie mnie i gości tam spotka. Dawna "Starówka" przemieniła się w estetycznie i nowocześnie urządzony lokal, w którym gość jest mile widziany ("dzień dobry" i uśmiech, co kiedyś było chyba zabronione), a elegancko oprawione karty dań zaskakują różnorodnością potraw. Ceny różne. I dla zamożnych i dla sytuowanych skromniej. Napoje chłodne. Obsługa przemiła. Ogólne wrażenie: zachód. Ciekawy byłem czy zmieniło się też na tzw. zapleczu, ale i tu miłe zaskoczenie. Bardzo czysto, pachnąco, choć bez żadnej baby.
Po smacznym obiedzie podano mnie i gościom księgę pamiątkową, w której można było napisać tylko słowa uznania. Nie byliśmy zresztą w pozytywnej ocenie pierwsi: jakiś polski Niemiec pisał, że chciałby mieć taką restaurację w swoim mieście, Francuz chwali bolesławiecko-polską kuchnię, ktoś porównywał nas do Europy. I dobrze. Tylko, żeby tak trzymać cały czas. Słyszałem, że szefowie "Starówki" chcą wprowadzić do lokalu muzykę. Sugerowałbym muzykę żywą, nie mechaniczną.
Muzyka mechaniczna, a także instrumenty "nagłaśniające" zagłuszą intymność lokalu, sprofanują nastrój. Widziałbym tu dobrego skrzypka przy akompaniamencie dyskretnego pianina i wykonującego klasyczną muzykę roz rywkową. Mogą być zresztą dni różnej muzyki, byle nie wulgarnej i hałaśliwej.
sympatyk "Starówki" (nazwisko i adres znane redakcji)

Reklama