Zamiast rozmowy, czyli podzielić się. Przeczytanym

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Był w moim życiu taki czas, szczególny, kiedy spotykali się w naszym domu ludzie, żeby ze sobą porozmawiać (były to lata osiemdziesiąte, o czym się wówczas rozmawiało, opowiem jak mnie zapytacie). Myśmy ze sobą rozmawiali, myśmy czytali artykuły, słuchali nagranych wykładów, dyskutowali.
Teraz się tak nie spotykamy. Teraz spotykamy się inaczej. W pośpiechu, zaabsorbowani, zagubieni i smutni jacyś. Jakby brakowało nam światła, miłości, kultury, które płyną z umysłów wielkich, mądrości przemodlonej, radości wewnętrznej.
I ciągle słyszymy, a nawet sami powtarzamy, że nie ma dzisiaj autorytetów, że nie ma komu ufać, z kogo brać przykładu.
Nie warto takich opinii słuchać. Nie warto, bo szkoda czasu. Lepiej poszukać wokół siebie. I w książkach.
Dzieląc się przeczytanym, wymienię tylko dwa teksty (niech nas nie zwiodą tytuły, treść aktualna na czas poświąteczny również). Są to "Felietony pod choinkę" Stefana Kisielewskiego (Res Publica 1987) i "Wspomnienia" o. J. Bocheńskiego (1994).
Kartkując "Kisiela" zwracam uwagę na tytuły felietonów świątecznych: "Święta na ponuro – 1947; Wigilia egocentryka – 1957; Wigilia polityczna -1958; Wigilia zmęczonego zarozumialca – 1961; Wigilia Polska czyli wśród serdecznych przyjaciół – 1964". Czytam z uwagą felieton z 1947 r. spotykam go potem w świątecznym wydaniu "Gazety Wyborczej", i cóż takiego zwróciło uwagę nie tylko moją? "Święta na ponuro" są bowiem felietonem jakby napisanym dla nas, żyjących 48 lat później. O czym pisze "Kisiel"? – o pesymizmie, o humorze, o tzw. humorze twórczym i świadomym, nie o rubasznym rechocie, którym zarykuje się coraz więcej Polaków. O tym jak być silnym i że humor jest jedyną formą patosu dla człowieka silnego i że tylko on może ocalić nasze poranione społeczeństwo. Posłuchajcie Państwo:
"przekora i pesymizm (...) nie pozwalają pogrążyć się w błogiej drzemce złudnego optymizmu (...) Nie spać, lecz dążyć naprzód, walczyć, a nade wszystko rozumieć i widzieć – oto nauki jakie wynieść można z twórczej szkoły optymizmu, jedynej, która daje człowiekowi prawdziwy hart i – zaryzykuję humor, humor zaś jest istotnym znamieniem wewnętrznej siły i opanowania i godności".
"Uczmy się humoru, humor jest orzeźwiający – dosyć mazgajenia się nad narodowym losem (...)"
O jaki jednak humor Kisielowi chodzi, skoro "ze zdumieniem patrzy na innych, którzy żyją jak gdyby nigdy nic, którzy się śmieją?"
"... myślałem o humorze twórczym i świadomym (...) humor, który nie odwraca oczu od rzeczy najstraszniejszych, który potrafi przeprowadzić cało przez otchłań upokorzeń i wyrzeczeń i przez czyściec samokrytyki".
Takiego humoru, humoru świadomego, twórczego życzy nam słynny felietonista.
Na zakończenie przytoczę innego autora. Oto opisane przez o. J. Bocheńskiego zdarzenie (Wspomnienia – 1994 r):
"Z celi klasztornej ciężko chorego o. J. Woronieckiego wychodzi szewc. – A co szewc u ojca robi? pyta wchodzący zakonnik. O. – ano, rany mi opatruje... Z. – Szewc?! Widzę, że ojciec nie traci humoru...
O. – Wolno wszystko stracić, tylko nie humor, Honor tez można stracić, ale humoru nie!
Z. – Co ojciec opowiada?! Dlaczego?!
O. – Dlatego drogi ojcze, że honor jest cnotą podporządkowaną cnocie mocy (...) podczas gdy humor, radość jest wg św. Pawia owocem miłości, cnoty bez porównania wyższej".

Reklama