Zajrzeć do serca (wizyta na oddziale wewnętrznym ordynatora Krzysztofa Bąka)

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Wymowa statystyk poraża i przeraża: trzy miliony Polaków ma nadciśnienie tętnicze, na chorobę wieńcową serca cierpi więcej niż połowa z nich. Co roku około 100 tysięcy ludzi dosięga zawał – ponad 40 tysięcy z nich umiera. W r. 1980 na chorobę wieńcową w Polsce zmarło 479 osób na każde 100 tysięcy mieszkańców, ale w r. 1994 – juz 600 osób. W USA umieralność z tego powodu spadła o jedną trzecią, my możemy mówić o prawdziwej epidemii chorób układu krążenia. To one są przyczyną 48 proc. zgonów mężczyzn i 58 proc. zgonów kobiet. Rocznie rejestruje się w Polsce milion przypadków choroby niedokrwienia serca, trzy miliony przypadków nadciśnienia tętniczego, sto tysięcy ostrych zawałów i 65 tysięcy udarów mózgu. Badania przeprowadzone w ostatnich klasach szkół podstawowych ujawniły, że blisko 10 proc. młodzieży cierpi na nadciśnienie tętnicze.
Ordynator oddziału wewnętrznego Szpitala Miejskiego w Bolesławcu dr Krzysztof Bąk należy do kręgu entuzjastów pracy organicznej, ma przy tym rzadki dar łączenia bogatej, encyklopedycznej wiedzy fachowej z praktyką, z nowoczesną diagnostyką porównywalną z osiągnięciami klasy światowej.. To nowoczesny lekarz nie rozstający się z komputerem i techniką końca XX wieku, która pozwala niewiarygodnie szczegółowo analizować wszechstronne dane o stanie zdrowotnym pacjenta. Nie wdając się w profesjonalne dywagacje – można podziwiać współczesny warsztat pracy i sztuki medycznej, który dla fachowca czystej wody staje się po prostu życiową pasją i powołaniem, a dla pacjentów – nierzadko przysłowiową ostatnią deską ratunku.
Kilka szczegółów. Trwa jeszcze remont oddziału, który wykonują własne ekipy fachowców z myślą o funkcjonalnym uporządkowaniu ciągu pomieszczeń. W wiekowym budynku wszystko sypie się i wymaga naprawy, a pieniędzy po prostu brakuje. Rzecz nie w przesadnym komforcie, ale w cywilizowanych i wygodnych warunkach pracy służby zdrowia i szpitalnego leczenia ludzi chorych, co ma swoje uzasadnienie psychologiczno-terapcutyczne. Wzorcem do naśladowania są standardy światowe i od nich nic da się po prostu uciec. Na sukces medycyny składa się doświadczenie i wiedza lekarzy oraz wysokiej jakości sprzęt, który mają na co dzień do swojej dyspozycji. W Bolesławcu można mówić o znaczącym postępie w tym zakresie i równaniu do najlepszych, a to cieszy.
Intensywna opieka kardiologiczna na miejscu przestała być pojęciem abstrakcyjnym, a współpraca z ośrodkami wojewódzkim czy regionalnym we Wrocławiu układa się wzorcowo. To szczególnie ważne w walce o życie ciężko chorych pacjentów.
Wraz z gospodarzem zaglądamy do ciągu po­mieszczeń diagnostycznych i administracyjnych, także do szpitalnej kaplicy, z której korzystają wszyscy pacjenci szpitala (nie tylko oddziału wewnętrznego).
Chlubą oddziału – i nie tylko – jest pracownia nieinwazyjnej diagnostyki chorób serca, która prezentuje swoim wyposażeniem poziom europejski, a być może także światowy. Ministerstwo Zdrowia zakupiło 120 supernowoczenych urządzeń do całodobowej obserwacji i zapisu pracy serca, które trafiły do wielu szpitali i klinik, w tym jedno do Bolesławca. Rozwój metody badań aparatem Holtera trwa już blisko ćwierć wieku, z tego w Polsce około 10 lat i okazuje się wyjątkowo skuteczną. Istnieje sześć stanowisk do 24-godzinnej obserwacji serca tą metodą. Cały sekret tkwi w specjalistycznej i trudnej interpretacji wyników zapisu komputerowego, ale to już zadanie profesjonalistów-lekarzy, którzy radzą sobie z tym bezbłędnie. Dodajmy, że współczesne urządzenie diagnostyczne o uniwersalnym zasto­sowaniu wyróżnia się niewielkimi wymiarami, przypominając przenośny odtwarzacz kaset magnetofonowych i na nich rejestruje się wszechstronne dane podczas normalnego dobowego cyklu życia, a więc pracy czy wypoczynku pacjenta. Miniaturyzacja urządzenia pozwala nie rozstawać się z nim i odpowiednimi elektrodami umocowanymi na ciele chorego w warunkach pozaszpitalnych. Dodatkowy sygnalizator pozwala rejestrować samodzielnie przyciskiem stany szczególnego zagrożenia, np. bóle w klatce piersiowej itp. Istnieje tu zatem aktywna współpraca chorego z lekarzem, który następnie z zapisu taśmy wnioskuje o poziomie obiektywizmu odczuć i ustaleń.
W oświetlonej energooszczędnymi jarzeniówkami pracowni (imponujący efekt optyczny!) nie brakuje mechanicznej bieżni do przeprowadzania prób wysiłkowych, przy czym urządzenie to zostało sprzężone z komputerem i pozwala śledzić fachowcowi pracę serca w różnych fazach wysiłku fizycznego prosto na ekranie przez pryzmat wielu danych. Każdy moment pracy serca można utrwalić w wydruku. Oddział dysponuje też nowoczesnym echokardiografem USG, zakupionym za społeczne pieniądze akcji TMB i "Głosu" – "Dar Serca". Dr Krzysztof Bąk przeprowadza na tym urządzeniu 500 badań rocznie i jak dotąd – spisuje się ono doskonale. Dzięki współpracy z "Ceramiką Artystyczną" prezes firmy Marek Kowal zakupił bardzo potrzebny aparat EKG nowej generacji. Słowem – lokalne środowisko wspiera swój szpital i wyposaża oddział wewnętrzny na miarę jego potrzeb i własnych możliwości, a to nie tylko cieszy, ale gwarantuje postęp w leczeniu, dorównywanie standardom światowej medycyny. W tym twierdzeniu nie ma nawet cienia megalomanii. Lekarze odwdzięczają się nie tylko zdwojonym wysiłkiem, własnym poświęceniem i skutecznością terapii, ale też angażują się w pracę społeczną jako biegli sądowi (bez horrorów), radni, konsultanci, doradcy, eksperci. Nie do końca przeminęła jeszcze epoka Judymów i Siłaczek, przynajmniej w grodzie nad Bobrem. I dobrze, bo życie środowiska wzbogaca się o wiele ciepłych barw i odcieni, jest bardziej ludzkie, życzliwe, otwarte na innych.
Dr Krzysztof Bąk przewodniczy reakty­wowanemu kołu Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, które stawia sobie ambitny cel integracji zawodowej środowiska i doskonalenie profesjonalne. Na spotkania do Bolesławca przyjadą profesorowie z Wrocławia, pierwszy naukowy referat przygotuje ordynator.
Dobrze układa się współpraca z prawnikami. Nie brakuje zainteresowania samorządu lokalnego i przedstawicieli biznesu. Rokowania są dobre, autentyczne potrzeby – jeszcze większe.
Właśnie prowadzi się wszechstronne badania nowego leku "Prreductal" pod kątem jego skuteczności w stanach pozawałowych (oddziaływuje na naczynia wieńcowe). To zlecenie Instytutu Kardiologii, dowód nie tylko zaufania, ale też istnienia nowoczesnej bazy (aparatury o najwyższym standardzie) i zespołu doświadczonych, wybitnych lekarzy-profesjonalistów w zakresie specjalizacji kardiologicznej. Przy okazji oddział "zarobi" trochę grosza na swoje potrzeby. Dr Krzysztof Bąk mówi z zażenowaniem, że trzeba pobierać od pacjentów opłatę 10 zł za przeprowadzanie badań w pracowni. Wszystko – niestety – kosztuje: elektrody, baterie alkaliczne, papier wysokiej jakości, roztwory skaryfikacyjne. To są akcesoria jednorazowego użytku, bez wliczenia kosztów eksploatacji drogich aparatów diagnostycznych. Miejmy nadzieję, że ten pieniężny "zabieg" zyska powszechną akceptację, bo nie pozostaje w żadnej proporcji do wartości ratowanego tu życia i zdrowia.
... I jeszcze ostatnia, bardzo osobista refleksja. Kiedy dr Krzysztof Bąk z wielką pasją i żarliwością, z ogromnym profesjonalizmem i zaangażowaniem opowiada o chorobie pacjenta, nakazując komputerowi przywoływać dziesiątki wykresów i danych statystycznych, nie licząc upływającego czasu – budzi autentyczny podziw i szacunek. Całym sercem oddał się sprawom serca – chciałoby się trywialnie spointować tę obserwację. A wnioski? Póki istnieją tacy ludzie, dopóki ich życiowe hobby staje się motorem postępu, dopóki służą ludziom i środowisku bez oglądania się na profity i własne przemijanie – trzeba im pomóc, wesprzeć na miarę wcale nie małych lokalnych możliwości. Akcja "Daru Serca" wciąż trwa. Może dorówna sławie bolesławickich "Plenerów ceramiczno-rzeźbiarskich" i "Bluesowi nad Bobrem"? Warto zaangażować się w nią całym sercem. Właśnie – dla serca.
Społeczny Komitet "Dar Serca"

Reklama