Eugeniusz Niemirowski – artysta europejski

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Mistrz sztuki ognia, jeden z najwybitniejszych ceramików Dolnego Śląska, a zapewne i Polski, artysta plastyk Eugeniusz Niemirowski niczym eremita zamieszkał w malowniczo położonej samotnie z dala od zgiełku miasta, w Parzycach nad Kwisą. Swoje twórcze sanktuarium utworzył w dawnym młynie wodnym, imponującej i wciąż krzepkiej budowli, która służy dziś zupełnie innym celom: tutaj w elektrycznych piecach wypala się delikatną i rozchwytywana w Europie, unikatową i niepowtarzalną ceramikę. Niczym pielgrzymi do Mekki zjeżdżają tu koneserzy i znawcy przedmiotu, miłośnicy kruchego piękna, wielbiciele ceramicznych obrazów, z których każdy stanowi wybitne dzieło sztuki, emanuje talentem pracowitego i skromnego zarazem twórcy. Nieraz nawet tygodniami trzeba czekać na niepowtarzalne, sercem malowane, dzbany, bo mistrz nie uznaje masówki, tworzy dzieła doskonałe, skończone w każdym detalu, wypieszczone, porywające urodą, każde inne. Stąd sława i chwała, stąd satysfakcje i splendory, stąd tłumy wielbicieli i zawód tych, którzy nie mogą zdobyć bezcennego trofeum...
Przeniesienie się z Wrocławia na wieś pod Nowogrodźcem wymagało prawdziwie męskiej decyzji: inny świat, może nie sielsko-anielski, ale cichy i spokojny, zharmonizowany z urodą natury, chyba nawet bliższy człowiekowi i artyście. Pan Eugeniusz, Lwowiak z pochodzenia, ma zakodowaną w sobie zdolność szybkiej adaptacji, przystosowania się do nowej sytuacji, stąd nie zagubił swojej europejskości także na prowincji. Jak dawniej – właśnie do niego przyjeżdżają ludzie z szerokiego świata, o eksponaty zabiegają renomowane muzea i galerie. Talent działa na zasadzie magnesu: przyciąga i skupia zainteresowanie, gromadzi fachowców, koneserów, kolekcjonerów, zwyczajnych "oglądaczy", nawet konkurencję... Pracownia w Parzycach mniej przypomina erem, bardziej centrum kultury plastycznej i sztuki przez duże "S".
Oddajmy głos samemu twórcy, który nie lubi wypowiadać wielu słów, nie pozuje na wielkiego mistrza, chociaż dorobek artystyczny plasuje go w czołówce współczesnych artystów europejskich:
Prace swoje tworzę sam od początku do końca, stąd powstaje ich niezbyt dużo. Nie chcę też bez końca powielać tego, co już kiedyś zrobiłem. Eksperymentuję więc z nowymi rodzajami szkliw, a to pochłania wiele godzin, Od czasu do czasu przygotowuję też prace na wystawy i konkursy. Oprócz własnej wytrzymałości fizycznej limitują mnie jeszcze inne względy. Sam muszę starać się o materiał, a z tym bywa różnie. Ceny surowców poszły w górę, wciąż zresztą zwyżkują. Trudno dziś "wyjść na swoje", a o czystej sztuce – dla samej przyjemności tworzenia, dla realizacji własnych pasji – można tylko marzyć...
Każdy artysta chciałby mieć indywidualny styl. Formy wykonywanych przeze mnie wyrobów ceramicznych są w zasadzie niezmienne i bardzo proste. Różnią się one jedynie sposobami zdobienia Czasem są to zdobiny w kształcie motywów roślinnych kojarzone z błyszczącymi szkliwami. Innym razem bywają powierzchnie matowe pokrywane zdobinami ornamentowymi. Jeśli chodzi o kolorystykę, to bywały najczęściej beże i szarości, ale też szkliwienie z pogranicza ugrów. Swoistą formą zdobiny są spękania na powierzchni przedmiotów. I one mogą być interesujące.
... Jest w pracy pana Eugeniusza coś z czasów średniowiecznej alchemii. Tak sam o tym mówi: -Sztuki ognia nie da się opanować do końca. Ciągle niesie ona nowe niespodzianki. Ja też czegoś nowego się uczę, z dnia na dzień zdobywam nowe doświadczenia i tak będzie chyba dopóty, dopóki będę tworzył.
Na zakończenie jeszcze kilka faktów. Eugeniusz Niemirowski to także mistrz ceramicznego reliefu, twórca oryginalnych płaskich kompozycji ceramicznych i pełnych rzeźb. Maluje też na płótnie obrazy, zwykle stylizowane, uporządkowane geometrycznie, syntetyzujące świat przedmiotów, wyrafinowane w kolorycie. Jego ceramiczne dzieła trafiały do muzeów w Bratysławie, Berlinie, do galerii kolekcjonerów w Czechach, Słowacji, Francji, Belgii, Rosji, Niemiec i innych krajów Europy, a nawet Stanów Zjednoczonych. Interesowali się nimi ostatnio Duńczycy i Litwini, bo szczytem dobrego smaku jest ofiarować komuś wazon zdobiony przez wielkiego mistrza sztuki ognia. Przesada? Sprawdźcie to sami, jeśli będzie okazja nabyć unikatowe dzieło.
... Ponad dwie dziesiątki lat temu, w roku 1975 Eugeniusz Niemirowski wystawiał swoje piękne dzieła w ówczesnej Czechosłowacji, w malowniczym mieście Semily, współpracującym z Bolesławcem poprzez nasz BOK. Ta unikatowa ekspozycja podbiła – dosłownie – całe miasto naszych południowych pobratymców: Zwiedzały ją całe tłumy, pamiątkowa księga pęczniała od zachwytów zwiedzających, każdy za punkt honoru uznawał uściśnięcie dłoni samego mistrza. Były to reakcje spontaniczne, autentyczne, szczere, odruchowe i przez to wzruszające. To najpełniejsza miara zachwytu i uznania dla dzieła artysty i walorów estetycznych jego sztuki. Rzadko spotyka się podobne sytuacje, tę zapamiętałem i dziś utrwalam w zapisie kronikarskim. Po tym wydarzeniu pozostał jeszcze jeden cenny dokument: pięknie wydany w języku czeskim katalog ekspozycji z tłumaczeniem mojego tekstu: "Eugeniusz Niemirowski – mistrz barwy, formy i ceramicznego reliefu".
Życzę Ci, Drogi Mistrzu, wielu kolejnych, równie udanych i porywających urodą dzieł oraz kolejnego oczarowania na wielkiej wystawie. Może tym razem w Berlinie, bo jesteś przecież od lat prawdziwym Europejczykiem z krwi i kości, chlubą twórców o niewyobrażalnej skali talentów, dysponentem "iskry Bożej", którą musisz wykorzystać dla siebie i innych. Pamiętaj o tym, Eugeniuszu!

Reklama