Budżetowa Sesja Rady Miejskiej

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

W artykule p.t. "Dzieciom Bośni" (grudniowe wydanie "Głosu") pisaliśmy o imprezie jaka odbyła się w Bolesławieckim Ośrodku Kultury, a z której dochód przeznaczony był na pomoc przybyłym do Przesieki k. Jeleniej Góry dzieciom z Bośni.
Przypomnijmy, zebrano wówczas 9 milionów złotych w gotówce oraz odzieży, obuwia, zabawek itp. na kwotę około 65 milionów złotych.
Po przeczytaniu wymienionego wyżej artykułu kilku Czytelników przekazało nam informację, że oprócz zainicjowanej przez BOK akcji wielu mieszkańców Bolesławca samorzutnie i bez rozgłosu pomagało (i pomaga nadal) ludziom z Bośni.
Jak zostaliśmy poinformowani, w dniu przyjazdu dzieci do Polski na miejsce rozlokowań pojechał Władysław Czopko, deklarując swoją pomoc m.in. jako tłumacz. Okazał się być bardzo potrzebny (tłumaczył też Stanisław Korczak i Antoni Szymonik).
Pierwszy kontakt z przyjezdnymi był szokujący: nie mieli nie tylko ciepłych okryć i obuwia, ale nawet szczotek do zębów i środków higienicznych. Pan Władysław po udzieleniu "pierwszej pomocy" z tego co zawiózł - niczym zaopatrzeniowiec jeździł co kilka dni dowożąc garnki, maszynki do gotowania, miski, naczynia, żywność itp. Obdarowując bośniackich gości papierosami, kawą, ciastkami czy winem - mówił "Musicie mieć u nas tak, jak myśmy kiedyś mieli u Was". Znając język, tłumaczył, pocieszał, podtrzymywał na duchu, ułatwiał za łatwenie wielu spraw z miejscowymi ludźmi i władzami. Przyspieszył m.in. zorganizowanie nauczania dzieci i młodzieży w Przesiece, "aby też mieli, tak, jak u siebie". W sprawach żywienia przekonywał kucharzy z domów wczasowych kwaterujących Bośniaków, że muzułmanie nie jedzą wieprzowiny, ale głównie baraninę, no, może jeszcze wołowinę i to bardziej z chlebem, niż z ziemniakami. Zademonstrował przy tym, jak się - tak naprawdę - robi szaszłyki. Cały Czopkot "Byli szczęśliwi, jak przyjeżdżałem - wspomina P. Władysław - bo mogli się wygadać. No i zawsze było i jest nadal coś do załatwięnia".
Czopko nie jeździł sam. Od samego prawie początku organizowała pomoc Ewa Marcinów, której rodzice pochodzili z Bośni. "Pierwsze spotkanie Polaków z Bośniakami nastąpiło w Zebrzydowej - opowiada Pani Ewa. Polacy czekali z gorącą zupą, od której wygłodzeni goście chyba już odwykli, bo nie wiedzieli, jak jeść. Gdy rozdawałam kawę i słodycze dzieci całowały mnie po rękach. I płakały. Były przemarznięte, smutne."
To, co Pani Ewa zabrała ze soba na pierwsze spotkanie szybko znalazło się w rękach przyjezdnych. Wróciła więc do Bolesławca i znając bardziej potrzeby mogła przygotować następne prezenty. Chodziła również do znajomych, odwiedzała sklepy i hurtownie zbierając workami potrzebną odzież, obuwie i żywność. Zachęcała też do wyjazdów innych.
Z tego, co nam powiedziała Pani Ewa Marcinów i czego dowiedzieliśmy się od innych osób do Przesieki woził samochodem żywność Stanisław Kuduk z Kruszyna, Jerzy Jagielski z Bolesławca, a E. Rzeźwicki z Hurtowni we Lwówku zawiózł towar na sumę ponad 21 mln złotych! Jan Kędzierski jeździł z kiełbasą, Olga Padewska zawiozła pralkę automatyczną, Maria Rajfur duże ilości obuwia, Antoni Dolecki owoce i warzywa, Lidia Chalewicz odzież i inne rzeczy itd., itd.
Ludzie niechętnie mówią, jaki był ich wkład finansowy w pomoc ludziom z Bośni. Wiemy z pobieżnych obliczeń, że były to wielkie sumy. Ile np. może kosz tować 80 dobrych obiadów, które podał Czopko dla przybyłych do Bolesławca dwoma autokarami gości z Przesieki na imprezę 22 listopada? A oto kilka innych wyliczeń wartości pomocy udzielanych przez ludzi: Stefania Bonk, Franciszek Dul i Janina Sobas - wartość darów około 18 mln, Eliza Kondratowicz - około 1,5 mln zł, Genowefa Wolna - około 4 mm, Krystyna Jelińska i Jolanta Soja - około 1,8 mln zł, Teresa Pandlowska - około 5,8 mln zł.
To nie jest z całą pewnością pełna lista przykładów życzliwości bolesławian. Nech wybaczą nam Ci o których nie udało nam się zdobyć informacji. Dziękujemy wszystkim. Najważniejsze zaś jest to, że w trudnych sytuacjach na bolesławian można liczyć.
FU

Reklama