Do i od redakcji. Na zapleczu bezprawia

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Podatnicy mają prawo się denerwować, kiedy ich sprawy policja załatwia opieszale, albo gdy pozostawia je bez załatwienia. Z taką właśnie sytuacją pragnę zapoznać bolesławieckich czytelników, a być może przeczytają też przedstawiciele władzy naszego grodu.
Mieszkańcy ul. Asnyka na odcinku Żwirki i Wigury – Fabryczna są chyba najbardziej w mieście narażeni na działanie czynników szkodliwych dla zdrowia. Od strony południowej i zachodniej mają jezdnię o dużym natężeniu ruchu.
Usytuowany jest tu parking (bez ograniczenia dla samochodów ciężarowych) i uciążliwa (szczególnie latem) stacja paliw.
Od strony północnej (zaplecze ulicy) od rana już zatruwają powietrze samochody dostawcze. Niektóre z ciężarówek mają rury wydechowe skierowane ku górze i skutecznie wciskają spaliny do pomieszczeń mieszkalnych. Są tym bardziej niebezpieczne, że potrafią stać pod oknami z pracującym silnikiem do 40 nawet minut. Ich niesprawność techniczną czuć i słychać. Kierowcy często nie gaszą silników z obawy, iż ponownie nie zapalą.
Jakby tych legalnych emiterów świństwa było za mało, wielu kierowców zrobiło sobie z tego odcinka ulicy drogę przelotową. Jeżdżą jak chcą w obu kierunkach.
Jest tu ciągle zaparkowanych 30-50 samochodów osobowych i osobowo-towarowych. Stają pod oknami mieszkań na wąskim chodniku i zniszczonych już zupełnie trawnikach. Wyjątkowym brakiem taktu popisują się sprzedawcy ze sklepu TV, kwiaciarni i kantoru wymiany walut. Parkują swoje samochody zamiast na parkingu (z drugiej strony bloku), to na odcinku pod oknami lokatorów. Parkują tu również właściciele mieszkający w innych rejonach miasta. Często bywa tak, że przez stojące samochody nie można swobodnie wyjść lub wejść do własnej klatki schodowej.
Piesi chodzą tu najczęściej wąską jezdnią bo chodnik jest zajęty przez samochody. Opisywany odcinek ulicy oznakowany jest znakiem "Zakaz ruchu w obu kierunkach" z tabliczką o treści: "Nie dotyczy mieszkańców, zaopatrzenia sklepów, MPGK, MZBM". Skoro stoi tu taki znak, to na zapleczu ulicy A.Asnyka panuje bezprawie. I tak odczytując sytuację, mieszkańcy spod 11 zwrócili się pisemnie do Komendy Rejonowej Policji o przywrócenie prawa. Minęło 30 dni od złożenia pisma do policji a samochody jak stały tak stoją nadal. Ich właściciele są już przekonani o bezkarności. Przybyło nawet dwóch nowych amatorów bezpłatnego parkingu. Nie poinformowano nawet zainteresowanych, dlaczego do tej pory sprawa nie jest załatwiona i kiedy będzie załatwiona definitywnie. Mam nadzieję, że naruszeniem Art. 35 i 36 KPA zajmie się Komenda Wojewódzka Policji w Jeleniej Górze. Od naszej Policji może dowiemy się czegoś w przedstawionej sprawie, a przede wszystkim:
1.Dlaczego nie respektuje się porozumienia szczególowego w sprawie uregulowań w zakresie zasad i sposobu poruszania się pojazdów w Bolesławcu zawartego w dniu 1993.03.11 pomiędzy Prezydentem Miasta, a Komendantem Policji, podpisanego przez Komendę Wojewódzką Policji i zatwierdzonego przez Wojewodę? (Nie ma w nim mowy o parkingu na zapleczu ul. Asnyka).
2.Dlaczego policjanci utwierdzają w mylnym przekonaniu mieszkańców, że mają prawo parkować tu swoje samochody? Jakim prawem około 30 autolokatorów ma zatruwać powietrze, którym oddycha ponad 300 mieszkańców?)
3.Dlaczego od pierwszych ustnych interwencji w maju 1993 do tej pory nie wyegzekwowano prawa wynikającego z wykładni znaku drogowego?
Policja zajmuje czołowe miejsce na liście zaufanych społeczeństwa polskiego. Należy jej się to, bo ciężko pracują za niezbyt imponujące pieniądze. Bolesławiecka Policja też cieszy się uznaniem społeczeństwa miasta i gminy. Nie widzę powodów dlaczego ktoś z policji opinię tę chce koniecznie popsuć, dopuszczając do takiej sytuacji, jaką wyżej przedsawiłem.

Reklama