To prawda, że ul. Bolesława Prusa w Bolesławcu stanowi dziś chlubną wizytówkę miasta i powróciła do czasu swojej dawnej świetności. Powiem więcej – nigdy nie była w przeszłości tak piękna i bogata w sklepy czy punkty usługowe. Starannie odnowione tynki świadczą o gospodarności grodu nad Bobrem i właściwym wykorzystaniu środków pieniężnych z gminnej kasy. Nie chcę jednak przesadzać w pochwałach, bo bulwersuje mnie nagminne łamanie prawa miejscowego przez właścicieli pojazdów samochodowych.
Wystarczy przejść się przed południem i później tą ruchliwą arterią komunikacyjną i handlową (przeznaczoną głównie dla pieszych, bo to zarazem swoisty deptak spacerowy z racji szerokich chodników i kwiatów kwitnących od wiosny do późnej jesieni w specjalnie zakomponowanych ceramicznych gazonach), by co krok potykać się o karoserie samochodów osobowych. Rozumiem, że w pewnych godzinach (wczesnych) muszą tu dojechać z towarem samochody dostawcze, ale na litość Boską – skąd to nagminne łamanie przepisów i złośliwe (?) parkowanie pojazdów mechanicznych prywatnych właścicieli? Wszystko uchodzi – jak dotąd -bezkarnie, a żadne moje monity i interwencje u winowajców samowoli nie skutkują. Są dwa sprzężne ze sobą wyjścia z sytuacji: odpowiednio oznakować wjazd uliczny (znaki zakazu) oraz egzekwować mandaty karne przez policję. Nie pomaga perswazja słowna – niech decyduje dotkliwa kara pieniężna. Za skutek ręczę.
M.K.
(nazwisko do wiadomości redakcji)
Samochodowe bezprawie
Reklama
Reklama
Reklama