Z dziejów miasta. Garncarstwo Lwówka Śląskiego

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Dzieje formowania i wypalania wyrobów z glinek na terenie dzisiejszego Lwówka są co najmniej tak odległe, jak w Bolesławcu. Przypadkowe znaleziska z poł. ubiegłego wieku – przy kopaniu grobów na dzisiejszym cmentarzu komunalnym ("Garnkowa Góra" – niem. Topfenberg), czy zorganizowane wykopaliska z pocz. XX stulecia (cmentarzysko w rejonie budynku przy ul. X Dywizji 3) potwierdzają wysoki kunszt garncarzy lwóweckich z okresu kultury łużyckiej. Z tego samego okresu pochodziły wydobywane przed wojną urny z Płakowic oraz Rakowie (tzw. "skarb z Rakowie"). Podobnie wysoki poziom prezentują wyroby z okresu wczesnego i późniejszego średniowiecza; podczas licznych robót fundamentowych w okresie powojennym wielokrotnie natrafiano na wielkie ilości garnków (na płyny, czy na art. sypkie) tak, że częstokroć pochopnie wyciągano wnioski o odkryciu niegdysiejszych warsztatów tkackich, jak np. przy ul. Waryńskiego (U. Młyński Zaułek) i ul. Orzeszkowej (d. Lubańska),Pierwszych dwóch z imienia i nazwiska garncarzy wymienionych zostało pod rokiem 1481, natomiast informacje o istnieniu cechu garncarzy we Lwówku pochodzą dopiero z r. 1511 (11.01), a pochodzą z Jeleniej Góry; otóż tamtejsza Rada skierowała do Rady lwóweckiej pismo, w którym oskarżyła lwówecki cech o to, że w swoim składzie nic życzył sobie obywateli jeleniogórskich. Kontakty naszych garncarzy z sąsiadami są nieco starsze (te udokumentowane). Tak więc w r. 1491 rycerz Nickel v. Kittlitz z Ocic poświadczył "prawe pochodzenie" Hansowi Reusse, który pragnął wejść w środowisko lwóweckie. Późniejsza informacja pochodzi z r. 1579; w czwartek po Zielonych Świątkach tegoż roku ksieni klasztoru nowogrodzkiego, Elżbieta Ottin zwróciła się z prośbą do tutejszej Rady o przyjęcie w poczet cechu garncarzy i mieszczan lwóweckich Marcina Beyera z Nowogrodźca.Z innych sąsiedzkich kontaktów garncarzy na uwagę zasługuje jeszcze chyba mająca posmak afery sprawa z końca tamtego właśnie stulecia. IX stycznia 1599 r. lwóweccy mistrzowie zwrócili się z wnioskiem do swej Rady, by ta zabroniła Bolesławianom przyjazdu na lwóweckie kiermasze i jarmarki ze swą ceramiką białą i brązową, przez co sami zobowiązali się nic jeździć ze swoją do Bolesławca i wniosek ten został przyjęty. Niestety, stan taki nic trwał nazbyt długo, bowiem już następnego roku, 4 października lwówecka Rada przychyliła się do prośby garncarzy z Bolesławca, co umożliwiało im przyjazdy ze swą ceramiką do Lwówka Śląskiego. Dziś niestety niemożliwym jest ustalenie, z jakim (jakimi) "załącznikiem" Bolesławianie przybyli do Lwówka.Kontakty obu środowisk garncarskich utrzymywały się i w czasach późniejszych, lecz po wojnie 30-letniej (1618-1648) garncarstwo lwóweckie poczęło podupadać tak, że liczba mistrzów sięgała tu 7, 5, a nawet i 3 (poł. XVIII w.). Rosnąca dominacja środowiska bolesławieckiego przyczyniała się dodatkowo do spadku produkcji we Lwówku. W owym okresie roczna produkcja wszystkich warsztatów w Bolesławcu kształtowała się w granicach 8-10 tys. talarów. Na przełomie XVIII i XIX wieku w okręgu lwówecko-bolesławieckim znane były następujące złoża glinek:1.biała: k/Mroczkowic, w Świeradowie, Gierczynie, Lwówku, Bolesławcu, Suszkach, Janicach i Włodzicach Wielkich,2.błękitnawa: przy folwarku w Mojeszu (k/Lwówka),3.czerwonawa: k/Lwówka i Bolesławca,4.brunatno-czerwona: w Niwnicach (stąd brali glinkę garncarze bolesławieccy na swe brązowe wyroby),5.siwa: k/Mroczkowic i Bolesławca.Wcześniej wydobywano glinkę w Ustroniu (1774), lecz do końca XVIII w. zasoby jej wyczerpały się.

Reklama