To już 30 lat

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Bolesławieckiej Szkole Podstawowej Nr 8 im. Bojowników o Wolność i Demokrację "stuknęło" już 30 lat... Piękny i chlubny jubileusz. Nie da się w skrócie ocenić wychowawczego i społecznego dorobku tej oryginalnej placówki oświatowej, który wpisał się nie tylko w biografię miasta, ale także w historię polskiej pedagogiki. To tutaj – jak do Mekki – przyjeżdżali ministrowie Oświaty i Obrony Narodowej Polski i NRD, ambasadorowie ZSRR i Niemiec, konsulowie i goście węgierscy, czechosłowaccy, jugosłowiańscy i wielu, wielu innych krajów europejskich. Ta szkoła była zresztą zawsze w Europie: tu rodził się model pracy serdecznej, innowacyjnej, nowatorskiej, bliskiej dzieciom. Tu był niepowtarzalny klimat i atmosfera zapożyczona prosto z dzieł Janusza Korczaka, który w panteonie wybitnych Polaków zajmuje poczesne miejsce. Roili się tu zawsze dziennikarze, pisarze, artyści o wielkich nazwiskach, naukowcy. To do tej szkoły pisali najwięksi współcześni mężowie stanu – Sekretarz Generalny ONZ dr Kurt Waldheim (na wniosek "ósemki" otrzymał zresztą "Order Uśmiechu") Prezydent USA Ronald Reagan, Prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow (też Kawaler "Orderu Uśmiechu" na wniosek bolesławieckich dzieci).Tu powstała jedyna w naszym mieście Galeria Malarstwa i Grafiki Współczesnej im. dra Tibora Csorby, Galeria Rzeźby Ludów Afryki i Azji, Muzeum Górnicze, Morskie i Antarktydy (jedyne w kraju), Sala Hinduska, Indonezyjska, Kaszubska i dziesiątki innych. To pierwsza szkoła w kraju odznaczona Honorowym Kordem Oficerskim Marynarki Wojennej na pokładzie ORP "Błyskawica" i Honorową Szpadą Górniczą, odznaczona 40 medalami i odznakami unikalnej wartości. Szkoła z tradycją, z własnymi publikacjami uogólniającymi wszechstronny dorobek, z własnymi -szkolnymi medalami "Primi inler Pares" i "Przyjaciel – Mecenas". Szkota wypełniona po brzegi setkami historycznych Orłów i sztandarów w zbiorach Izby Pamięci Narodowej. O tradycji tak bogatej, że wystarczy na parę pokoleń wychowanków i wiele tomów pedagogicznych dzieł, Tej tradycji nie wolno zgubić, zapomnieć, pogrzebać, bo bez niej szkoła znów stanie się nijaka, anonimowa, bezbarwna -jak większość współczesnych nam placówek oświatowych.
To credo dedykuję nauczycielom "Ósemki" wraz z cyklem pedagogicznych esejów, z których pierwszy drukujemy dziś w "Głosie".
Kolejno przedstawimy zresztą "biografie" wszystkich bolesławieckich szkól, opiszemy ze skrupulatnością kronikarzy ich ciekawy dorobek. Bo pamięć ludzka jest zawodna, a takty nierzadko fałszowane – zgodnie z zapotrzebowaniem określonej "opcji" czy żądaniem decydentów. W Bolesławcu nie trzeba wstydzić się wielowątkowego, autentycznego dorobku lokalnej oświaty. Tutaj szkoły pierwsze weszły do Europy i mimo dzisiejszej oświatowej mizerii -wciąż, w niej pozostają.
A czego zabrakło w jubileuszowej fecie Tysiąclatki? Przede wszystkim dzieci – to przecież ich święto i one zawsze były najważniejsze w murach "Ósemki". Delegacje klas me zastąpią całej szkolnej społeczności. Zabrakło tradycyjnych ręcznie haftowanych pamiątkowych chust, morza kwiatów i uśmiechów, atmosfery serdeczności, bogatego kolorytu wnętrza klas – muzeów, setek budzących podziw i zachwyt egzotycznych eksponatów ze wszystkich bez mała zakątków świata. Zabrakło dziecięcych przewodników pełniących rolę kustoszy muzealnych i gospodarzy klas. Jeśli szkoła odetnie się od własnych korzeni, dorobku i tradycji – zgubi bezpowrotnie swoją sławę i tożsamość. Będzie jedną z wielu zwyczajnych polskich szkół. Ze szkodą dla pedagogicznego postępu i własnych satysfakcji.
Czy do niczego nie zobowiązuje przelot młodzieży i nauczycieli bolesławieckiej "Ósemki"rządowym samolotem do stolicy na spotkanie i wspólny obiad z ministrami,zwiedzanie Belwederu i spotkanie z Prezydentem RP,plenery malarskie nad modrym Dunajem z węgiersko – polskim malarzem profesorem Tiborem Csorbą, rejsy morskie młodych jungów po Bałtyku na pokładach "Zawiszy Czarnego" i ORP "Iskra", przyjaźnie z ludźmi morza i Polonią rozsianą po całym świecie? Czy nic nie znaczą wojaże grupy 30 uczniów i nauczycieli po gościnnej ziemi niemieckiej od Berlina po Rostock na zaproszenie ministra oświaty zaprzyjaźnionego państwa. Szkoda zagubić tradycję pracy szkoły otwartej, twórczej i bliskiej dzieciom. Od historii można się odciąć, pozostaje wówczas niesmak, przeciętność i samotność jako cena wobec własnego sumienia.
Bliskiej mi "Ósemce" i całej szkolnej społeczności życzę kolejnych wielkich sukcesów.

Reklama