Z dziejów miasta. Powrót żołnierza polskiego nad ziemię nadbobrzeńską

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Kontynuujemy cykl na temat związków żołnierza polskiego z naszym miastem i ziemią bolesławiecką. Związków w dziejach najnowszych, po powrocie Polski na stary szlak piastowski. Nie wolno bowiem skazać na zapomnienie tych, którzy jako żołnierze polscy różnych formacji, głównie żołnierze 1 i 2 armii wojska polskiego oraz oddziałów partyzanckich w Jugosławii, stworzyli tu nowy, własny dom i dźwignęli miasto i ziemię bolesławiecką ze zgliszcz i ruin. Im głównie zawdzięczamy dzisiejszy stan i obraz Bolesławca i ziemi bolesławieckiej. Przemarsz 2 armii i I Korpusu Pancernego
Wpierw przedstawmy jak odbywał się przemarsz regularnych oddziałów 2 armii i I Korpusu Pancernego. Żołnierze tych formacji pierwsi stanęli nad Bobrem, i choć trwało to krótko, powrócili za kilka tygodni i miesięcy, aby tu się osiedlić.
Żołnierze co mieli polowe rogatywki i zielone mundury armii września 1939, bez amarantów i barwnych otoków czapek garnizonowych. Szli przez naszą ziemię nad Bobrem ku Lużycom i dalej, aby dobić okrutnego wroga, który w zmowie z armią sowiecką chciał w 1939 r. dokonać kolejnego rozbioru Polski.
Na wstępie trzeba zauważyć, że dzieje 1 i 2 armii oraz 1 Korpusu Pancernego wciąż czekają na pełne i rzetelne opracowania i ukazanie pełnej prawdy. Bo jak dotąd, to co powiedziane na ten temat jest niepełne i półprawdziwe. Dzisiaj, jak to u nas bywa, popadamy z jednej skrajności w drugą. Niekiedy umniejszamy wysiłek zbrojny żołnierzy tych armii. Nie przedstawiamy skomplikowanych, politycznych uwarunkowań towarzyszących powstaniu tych formacji. Co prawda coraz rzadziej, ale jeszcze niekiedy się słyszy, że żołnierze ci przynieśli na bagnetach komunizm Polsce, który to system polityczny był znienawidzony przez żołnierzy, którzy przeszli sowiecką okupację w latach 1939 – 1941, wielu z nich nawet łagry i więzienia. Niekiedy zniszczono pomniki żołnierzy polskich 1 i 2 armii, choć u nas, w Bolesławcu pomnik 2 armii stoi i będzie stał. Jest jedynym pomnikiem żołnierza polskiego na ziemi bolesławieckiej.
Dla żołnierzy polskich, którzy swoim przemarszem przez Bolesławiec w nocy kwietniowej 1945 roku przypieczętowali powrót na ziemie piastowskie, nie było ważne na podstawie jakiego aktu prawno-politycznego powróciliśmy na te ziemie. O powojennych granicach naszego państwa i jego systemie politycznym zdecydowała Wielka Trójka. Nie ważne też było, że powrót na te ziemie był rekompensatą za utracone Kresy Wschodnie, a Polska – choć walczyła najdłużej i najofiarniej – po wojnie była obszarowo mniejsza od II Rzeczypospolitej. Żołnierz polski nie miał zwycięskiej defilady, jakie odbywały się z wielkim rozmachem w Londynie, Moskwie, w Paryżu i Waszyngtonie. Przypomnijmy, że w defiladzie moskiewskiej wzięła udział kilkunastoosobowa grupa żołnierzy polskich. Ale byli to generałowie sowieccy, odkomenderowani do wojska polskiego i tylko dwaj Polacy: ówczesny kpt Huszcza, późniejszy generał dywizji i kapral.
Żołnierze 2 armii i 1 Korpusu Pancernego pochodzili głównie z Kresów Wschodnich, przyłączonych po klęsce wrześniowej do Rosji sowieckiej. W latach okupacji niemieckiej wielu mężczyzn i dorastających chłopców chwyciło za broń, aby w oddziałach Armii Krajowej bić wroga i zdokumentować prawo Polski do tych ziem lub bronić polskich wsi i miasteczek przed masowymi mordami, których sprawcami byli nacjonaliści ukraińscy. Tak mało nadal wiemy o tych jakże krwawych wydarzeniach, przypominających sceny z "Ogniem i mieczem". Polskie oddziały samoobrony utworzyły później oddziały AK, ze sławną 27 Wołyńską Dywizją na czele.
Wiosną i latem 1944 roku ziemie te zajęły ponownie wojska sowieckie, które potraktowały oddziały Armii Krajowej jako wroga. Wiele oddziałów musiało złożyć broń, pomimo wspierania oddziałów sowieckich w czasie walk ze wspólnym wrogiem Niemcem; choćby w walkach o zdobycie Wilna, Lwowa czy innych miast.
Po rozbrojeniu wywożono żołnierzy AK do łagrów położonych w głębi ZSRR. Ci, co z rozwiązanych oddziałów powrócili do domów, byli nocami wyciągani przez NKWD i spotykał ich taki sam los, jak tych, co zostali rozbrojeni.
Władze sowieckie ogłosiły na tamtych terenach powszechną mobilizację. Stawienie się do "Wojenkomatu" (sowieckiego WKU) aby uzyskać skierowanie do formującej się 1 lub 2 armii, dawało schronienie przed aresztowaniem. Młodzi, nie objęci mobilizacją szli ochotniczo, z tych samych względów, albo po prostu dlatego, że było to jedyne tam formowane Wojsko Polskie. Tylko nieliczni stawili się do szeregów armii sowieckiej. Niektóre komendy struktur podziemnych wręcz zakazywały wstępowania do "wojska Berlinga", lub "wojska Wasilewskiej", że jeśli nie do lasu, należy pójść do armii czerwonej. Tam służba dla Polski była niezwykle ciężka. Polaków kierowano często do oddziałów roboczych, niemal karnych.
cdn.

Reklama