Nie ma pani racji

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Na spotkaniu z radnymi jedna z uczestniczących Pan demonstrując przywiezioną przez gości z Siegburga widokówkę z herbami współpracujących miast oburzała się na to, że władze miasta (i w ogóle Polska) tolerują niemieckie nazewnictwo miast, np. Bunzlau zamiast Bolesławiec. Sugerowała też, aby poniemiecki pomnik Kutuzowa po prostu rozebrać. Radni tłumaczyli Pani, że nazewnictwo miast, dwu, a nawet kilku języczne jest rzeczą normalną i zgodną z międzynarodowym prawem, zaś pomnik to wartość zabytkowa, dzieło sztuki podlegające ochronie. Nie wiadomo czy Pani wyszła ze spotkania przekonana, więc przy okazji zarówno tej Pani, jak i Czytelnikom mającym podobne wątpliwości (np. w podobnej sprawie pisał do nas Pan F.K.) wyjaśniamy, że rzeczywiście używanie różnojęzycznych nazw w stosunku do miast jest rzeczą prawidłową i zgodną z konwencjami międzynarodowymi. Oto przykłady: my mówimy o niemieckich miastach Drezno, Lipsk, Monachium, Kolonia, a tak naprawdę to one nazywają się Dresden, Leipzig, Munchen i Koln Włoskie miasto Mediolan po niemiecku nazywa się Mailand, a tak naprawdę to jest Milano. Przykładów można mnożyć, ale dajmy sobie z tym spokój. Natomiast jeśli idzie o zwalanie pomników (nie tylko tego, który wymieniła Pani) to jest to nieładna czynność określana słowem łacińskim barbaria, niemieckim Barbarei, a polskie znaczenie tego słowa powinny być chyba Pani znane.

Reklama