Kiedy przygotowywaliśmy materiał o wycince drzew na brzegach Bobru, zauważyliśmy, że pod mostem na ulicy Zgorzeleckiej w Bolesławcu leży cała masa rozbitych butelek po różnego rodzaju alkoholach. Nie brakuje też puszek po piwie. Biorąc pod uwagę ilość rozbitego szkła, to pewnie jedno z najpopularniejszych plenerowych miejsc w naszym mieście, w których odbywają się suto zakrapiane libacje.
O syfie, jaki brudasy zostawiają nad Bobrem, pisaliśmy na tych łamach wielokrotnie. Często też prosiliśmy o komentarz w tej sprawie – już to straż miejską, już to Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Rozumiemy, że nie da się całkowicie wyeliminować tego problemu. Wiemy, że strażnicy nie mogą dyżurować w jednym miejscu całą dobę. Może warto więc – być może nieco naiwnie – zaapelować do fanów picia na świeżym powietrzu, żeby kiedy skończą imprezować, zabierali ze sobą butelki i nie rozbijali ich tam dla frajdy. Tym bardziej teraz, kiedy zbliża się wiosna i bolesławianie z pewnością częściej odwiedzać bulwar nad Bobrem, i to nierzadko z małymi dziećmi.
Warto też przypomnieć słowa komendantki Straży Miejskiej w Bolesławcu Kamili Chalewicz-Pudłowskiej z 2015 r.:
To ludzie muszą sobie uświadomić, że ten bulwar to nasze dobro wspólne i powinniśmy o nie dbać, tak żeby osoby tam przychodzące nie musiały co chwilę oglądać walających się śmieci i uważać na psie odchody. To przecież nie jest wyłącznie teren miasta. To jest nasz teren.