Historia niezwykłego ojca, którą warto poznać

Kadr z filmu
fot. Kino Świat/materiały prasowe Nasz publicysta Paweł Skiersinis tym razem o filmie „Ojcowie i córki” z 2015 r.
istotne.pl 183 film, recenzja, paweł skiersinis

Reklama

„[…] Życie stawia wyzwania i jest niesprawiedliwe”. Nietrudno się z tym nie zgodzić. Życie, najcenniejszy dar, jaki otrzymujemy od Boga. Nie ma ceny, może być krótkie, długie, szalone lub spokojne, ale zawsze posiada ogromną wartość. Nie tylko dla nas samych. To my wypełniamy każdym swoich ruchem i gestem, słowem i czynem życie otaczających nas ludzi. Nadajemy mu sens, który tak bardzo jest potrzebny, aby żyć.

Choć zrobiło się trochę sentymentalnie, myślę, że śmiało mogę Państwu polecić niezwykłą historię, tym razem fabularną, opowiedzianą w piękny, emocjonalny sposób. To wyśmienity film na długi jesienny wieczór. „Ojcowie i córki” (2015 r.) – to właśnie z niego pochodzą powyższe słowa, które tak mocno zapadły mi w pamięci. Myślę, że nie tylko one.

Z recenzjami bywa z reguły tak, że choć powinny być obiektywne, to zazwyczaj nie są. Cóż... życie jest niesprawiedliwe. Trudno napisać coś, stworzyć jakiekolwiek dzieło, wyrazić własny przekaz i nie poddać się emocjom. Film, który Państwu polecam, jest kwintesencją tego, co emocjonalne. Nie jest to jakiś tam wyciskacz łez. Kolejny hollywoodzki dramat, jakich wiele. Prawdziwa historia miłości ojca (Russell Crowe) do córki (Kylie Rogers/Amanda Seyfried) oraz jego walki z chorobą. I jakby tego jeszcze było mało, reżyser (Gabriele Muccino) porusza problemy ludzkiej natury, braku miłości, nienawiści, strachu, pustki.

Główny motyw filmu to choroba. Russell Crowe wciela się w rolę Jake’a Daviesa – ojca i poczytnego pisarza z problemami. Jego głównym zmartwieniem jest ciężka przypadłość, z którą walczy ze wszystkich sił. Jako pisarz stara się jak najlepiej przekazać czytelnikowi swoje uczucia. Niestety, nieprzychylne recenzje powodują, że dawny blask zdobywcy Pulitzera powoli blednie. Na horyzoncie pojawiają problemy. Osoba, którą prosi o pomoc w trudnej sytuacji, postanawia odebrać mu jego ukochaną Katie. Zaczyna się niezwykła walka. Nie tylko o los córki, ale też o własną tożsamość jako pisarza. Ciężka, mozolna praca nad nową książką staje się nie tylko przepustką do poprawy finansów, ale przede wszystkim wyzwaniem, które przynosi przeróżne życiowe konsekwencje.

„Ojcowie i córki” to wspaniały dramat z piękną muzyką i doskonałymi kreacjami aktorskimi. Wspomnianego już Russella Crowe nie trzeba przedstawiać. Ten znakomity aktor udowodnił już niejednokrotnie, że potrafi zagrać fenomenalnie.

Również Amanda Seyfried spisała się doskonale. W filmie Muccino wcieliła się w rolę starszej Katie. Obraz został podzielony pod względem czasu. Częsta retrospekcja i przewijanie się współczesnych wątków są niezwykle ciekawe. Reżyser pokazuje w ten sposób, jak bardzo relacje z ukochanym ojcem wpłynęły na dorosłe życie panny Davies. Amanda Seyfried jest znana z takich filmów jak „Mamma Mia!” czy „Listy do Julii”.

Dobre kino nie może się obejść bez czarnych charakterów. W tym przypadku mamy do czynienia z czarną postacią typu soft. Postać wuja Katie – Williama (w tej roli Bruce Greenwood) nie jest do końca wyrazista. Z jednej strony stara się być przyjacielem Jake’a, ale ukryta niechęć stawia go zdecydowanie w złym świetle. Greenwood, podobnie jak jego koledzy z planu, zagrał bardzo dobrze.

Aby jednak nie było tak kolorowo, to muszę wspomnieć również o tych negatywnych recenzjach, na jakie natrafiłem. Szczególną uwagę zwróciłem na jedną z nich, odnalezioną na portalu Filmweb. Cóż, film przez recenzenta został uznany za bardzo zły (ocena 2/10). Jaki był główny powód? Szantaż emocjonalny. Zdaniem autora opinii, film wymusza współczucie, gra na emocjach, a aktorzy nie grają swoich ról, lecz wyją, epatując nadmiarem emocji. Film jest dostępny w serwisie Ipla oraz na DVD.

Moim skromnym zdaniem wszystkie zarzuty wobec „Ojców i córek” to jego zalety, a nie wady. Każdy film ma wywołać określone emocje. Gdyby tak nie było, to czy byłby sens kręcić filmy? Ponadto dramat rządzi się swoimi prawami. Trudno, aby takie kino bawiło do łez, choć i w tym filmie znajdziemy wiele zabawnych scen. Przecież życie nie składa się jedynie z samych trosk...

„Ojcowie i córki” to obraz o nas samych. O naszych słabościach, a mamy ich wiele. Często z nimi walczymy. Walka ta jednak przybiera formę wyparcia się tego, co złe, tego, czego się boimy. Często okłamujemy siebie samych, że nie jest tak źle. Że to minie, że jeszcze będzie lepiej. Jake Davies również boi się spojrzeć prawdzie w oczy. Czy przegra? Czy wszystko, w co wierzył, zostało zaprzepaszczone?

Jest tylko jeden sposób, aby się przekonać. Koniecznie trzeba obejrzeć ten film. Warto poznać historię niezwykłego ojca i razem z nim przezwyciężyć swoje własne lęki.

Paweł Skiersinis


Paweł SkiersinisPaweł Skiersinisfot. archiwum autora

Autor jest blogerem, pasjonatem historii, a szczególnie dziejów Dolnego Śląska i Polski. Dlaczego Dolny Śląsk? Jak sam mówi: – A czemu nie? Najciekawsza jest historia wokół nas, dotycząca nas samych i naszych przodków.

I dodaje: – Staram się przedstawiać historię z innej strony, w sposób ciekawy, nie typowo książkowy, pełen suchych dat i faktów. Prezentowane przeze mnie artykuły dotyczą faktów, których nie znajdziemy w podręcznikach i znanych publikacjach. Losy Dolnego Śląska są niewątpliwe ciekawe i pasjonujące, warto zatem czasem poświęcić im choć krótką chwilę.

Więcej na blogu Pawła Skiersinisa.

Reklama