Prawie rok temu Prokuratura Rejonowa w Bolesławcu wszczęła śledztwo w sprawie kradzieży (w okresie od 2008 roku do października 2016 roku) wyrobów i półfabrykatów o łącznej wartości ponad miliona złotych.
Zawiadomienie o kradzieży złożył związany z Prawem i Sprawiedliwością a powołany w 2016 roku nowy zarząd spółki. – My nie wiemy, co się stało z wyrobami, które zniknęły, dlatego złożyliśmy zawiadomienie – mówił w listopadzie 2016 roku Wiesław Ogrodnik, prezes Zakładów Ceramicznych Bolesławiec. – Nie wskazywaliśmy w nim, kto jest winny, bo to nie jest nasza rola.
– Nie mam sobie nic do zarzucenia. To co robiłem, robiłem zgodnie ze sztuką. Nie potrafię odnieść się do tych zarzutów – mówił z kolei Karol Stasik, który przed Ogrodnikiem był prezesem Zakładów z ramienia Platformy Obywatelskiej.
– Żadne dowody nie wskazywały na kradzież. Zakłady Ceramiczne Bolesławiec nie potrafiły nawet wykazać, jak miałyby zostać skradzione przedmioty – mówi Ewa Łomnicka, szefowa prokuratury Rejonowej w Bolesławcu.
Śledczy ustalili, że od lat dokumentacja inwentaryzacyjna prowadzona była nierzetelnie, nie sprawdzano czy liczby w księgach odpowiadają rzeczywistości. Błędy narastały i narastały. Mogło być tak, że rzeczy, które zapisano w księgach, nigdy nie wyprodukowano.
Postanowienie prokuratury o umorzeniu jest już prawomocne, co znaczy że Wiesław Ogrodnik nie odwoływał się od niego.
Czy była to więc burza w szklance wody? Co sądzicie?