Radni miejscy lubią się kłócić

Radni Rady Miejskiej Bolesławca w czasie sesji
fot. istotne.pl Na sesji radni podjęli kilka uchwał. Plac przy ulicy Asnyka i Łukasiewicza zyskał imię księdza Jerzego Popiełuszki. Ponownie przyjęty został regulamin straży miejskiej, bo poprzedni uchylił wojewoda. Rada przegłosowała podwyżki: 9-procentową za dostawę wody i odbiór ścieków oraz 10-procentową za przedszkola.
istotne.pl 0 samorząd, sesja rm

Reklama

Dwudziesta siódma sesja Rady Miasta przypominała momentami posiedzenie Sejmowej Komisji Śledczej w sprawie afery Orlenu. Podobieństwo dotyczyło ilości wniosków formalnych składanych przez radnych a także przebiegu sporów, które często wykraczały tematycznie poza wyznaczony porządek obrad.

Czy prezydent Roman był lektorem w Rzymie?

Pierwsza sprawa, której radni poświęcili sporo czasu, dotyczyła skargi na niewłaściwe zachowanie prezydenta Piotra Romana. Niewłaściwe zachowanie prezydenta polegało na tym, że wyprosił on mieszkankę Bolesławca ze swojego gabinetu stanowczym "proszę wyjść".

Piotr Roman tłumaczył, że po raz pierwszy w czasie swojej kadencji nie zapanował nad emocjami. Mówił, że mieszkanka na wejściu powitała go słowami "oszust" i "darmozjad". Nazwała go także "lektorem z Rzymu". Nikt nie wie dlaczego. Być może chodziło o wizytę delegacji z Bolesławca w Watykanie.

Należy panować nad emocjami

Zaraz po przedstawieniu przez prezydenta swojej wersji zdarzeń, przenikliwością w ustalaniu prawdy zaczęli wykazywać się radni. Prym wiedli radni lewicy. "Przecież nie było świadków tej rozmowy. Tak naprawdę to nie wiadomo, co zostało powiedziane, a co nie" padały głosy z sali.

W końcu na mównicę wyszła radna Irena Dul. "Panować nad sobą, to najwyższa władza" powiedziała radna i dodała "przede mną powiedział to Seneka Młodszy".

Dyskusję dotyczącą skargi na prezydenta starał się załagodzić radny Hubert Prabucki. Przyznał on, że w czasie gdy był wiceprezydentem, również jego wyprowadzono z równowagi. "Jeden pan nazwał mnie gówniarzem" przypomniał Hubert Prabucki.

Po wspomnieniach radnego padł głos pocieszający prezydenta: "Niech pan się nie martwi, to tylko zarzut o niewłaściwe zachowanie. Gorzej gdyby oskarżenie dotyczyło molestowania". Wypowiedź wywołała śmiech na sali obrad. Dyskusję zakończył Przewodniczący Rady Miasta, który zarządził głosowanie w sprawie zasadności skargi na prezydenta. Rada, większością głosów, uznała skargę za bezzasadną.

Od przedszkola do polityki

Druga sprawa, której radni poświęcili mnóstwo czasu i energii, to kwestia podwyżki opłat w przedszkolach. Poruszono sprawę listu wystosowanego do Przewodniczącego Rady Miasta. Piotr Kania, rodzic dziecka z przedszkola nr 8 a zarazem przewodniczący Unii Pracy w Bolesławcu, napisał, że wzrost opłat za przedszkola pogorszy – i tak trudną – sytuację materialną rodziców.

Na sesji obecna była dyrektor przedszkola, która chciała odnieść się do nieprawdziwych, jej zdaniem, treści zawartych w liście Kanii i w artykule, który ukazał się w Gazecie Wrocławskiej. Jednak w trakcie jej wystąpienia wniosek formalny o przerwanie wypowiedzi zgłosił radny Józef Burniak. Jego zdaniem wystąpienie powinno dotyczyć uchwały a nie odczuć pani dyrektor. Przewodniczący rady nie zareagował. Dyrektor przedszkola kontynuowała więc swoją wypowiedź odnośnie listu i artykułu. Zdenerwowało to Józefa Burniaka, który zadał pytanie, czy pani dyrektor może strofować Piotra Kanię? W rezultacie dyrektor przedszkola nie wytrzymała nerwowo i przerwała wystąpienie.

Po tym incydencie nastąpiła dość ostra wymiana zdań między radnymi. Pokłócili się Eugeniusz Kowalski i Józef Burniak. Padły słowa o reakcjach alergicznych. W końcu były prezydent zaproponował radnemu Kowalskiemu opuszczanie sali, za każdym razem, jeśli nie chce go słuchać.

Głos w sprawie przerwania wystąpienia dyrektor przedszkola zabrał także prezydent Roman. Zarzucił on radnemu Burniakowi karygodny sposób przerwania wypowiedzi. Radny Krzysztof Pieszko wyraził ubolewanie z powodu zachowania się niektórych radnych i powiedział, że jest mu wstyd za to, że zasiada w takiej radzie.

Słowne utarczki radnych zaczęły dotykać swobody wypowiedzi w standardach demokracji i ich nieprzestrzegania w czasie sesji. Sytuacja przypominała proceduralne dylematy Sejmowej Komisji Śledczej badającej aferę Orlenu. Aby ostudzić emocje Przewodniczący Rady zarządził przerwę.

Reasumpcja głosowania

Po przerwie odbyło się głosowanie w sprawie 10-procentowej podwyżki w przedszkolach. 14 radnych było za, nikt nie był przeciw, wstrzymało się 4 radnych. Jednak tuż po głosowaniu radny Stanisław Szypulski zgłosił formalny wniosek o reasumpcję (powtórzenie) głosowania, podając jako alternatywę dla podwyżki możliwość uruchomienia rezerw budżetowych. Nikt jednak nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, jakie skutki finansowe wywoła takie posunięcie. Rada ostatecznie przyjęła podwyżkę.

Reklama