Do wypadku doszło w Bolesławcu na zbiórce ponad cztery lata temu. Chłopcy poszli pod opieką instruktora w teren, który wszyscy znają. Harcerze byli podzieleni na grupki i mieli wykonać siatkę azymutów. To proste zadanie, nie wymagające biegania, a tylko notowania wskazań busoli. Nastolatek wszedł na drzewo, chcąc popisać się przed innymi harcerzami. Niestety spadł. Instruktor wezwał pogotowie. Chłopiec utracił władzę w nogach.
Firma ubezpieczeniowa nie chciała wypłacić odszkodowania z odpowiedzialności cywilnej instruktora, bo nie znalazła uchybień w jego zachowaniu.
Chłopak przez dwa lata, już na wózku, jeździł na zbiórki. Potem rodzice nastolatka wnieśli pozew przeciwko ZHP. Oskarżenie domagało się na początku miesięcznie 1 500 zł renty. Sąd uznał, że 400 zł renty miesięcznie i jednorazowe odszkodowanie w wysokości 300 tys. zł wystarczy.
Wyrok jest nieprawomocny, ZHP zapowiedziało odwołanie.