BOK-MCC: Dlaczego związkowiec Solidarności został nazwany chamem?

Solidarność logo
fot. Solidarność Bogusław Wojtas, przewodniczący zespołu negocjacyjnego w sporze w BOK-MCC, domaga się przeprosin.
istotne.pl 0 urszula frąszczak-matyjewicz, bogusław wojtas, bok - mcc

Reklama

Słowa „cham” użyła Urszula Frąszczak-Matyjewicz, przewodnicząca związku zawodowego „Pracowników i Instytucji Kultury Powiatu Bolesławieckiego” działającego w BOK-MCC. Jak twierdzi, została podczas negocjacji sprowokowana zachowaniem Bogusława Wojtasa i dlatego tak go nazwała.

– Od początku negocjacji miałam wrażenie, że nie chodzi o rozmowy pojednawcze. Pan Wojtas przez cały czas trwania spotkania był impertynencki i agresywny wobec zespołu negocjacyjnego – wyjaśnia Urszula Frąszczak-Matyjewicz. – Ja nie jestem stroną w sporze między pracownikami z Solidarności a pracodawcą, zostałam na negocjacje zaproszona, bo dotyczyły one instytucji i pracowników, którzy należą do drugiego, wojującego związku. Pan Wojtas nie był przygotowany, ciągle szukał dokumentów, nie odpowiadał merytorycznie na pytania i na dzień dobry zrobił teatr z zamianą stołu kawowego, który znajdował się w gabinecie dyrektorki. Machał rękami i żądał porządnego stołu do rozłożenia swoich dokumentów, proponował inne pomieszczenia do negocjacji, twierdząc, że doskonale wie, jakie pokoje dostępne są w BOK-MCC, jakby to była jego placówka. W końcu przyniesiono mu odpowiedni stół, który zaakceptował. W takiej atmosferze zaczęły się rozmowy. Pan Wojtas nie potrafił, albo nie chciał odpowiedzieć na moje pytania i było to, w mojej opinii, lekceważące, przykre, złośliwe. W końcu puściły mi nerwy i całkiem spokojnie, nawet nie w emocjach powiedziałam do niego „Pan jest chamem.”. Wtedy on klasnął w dłonie i uśmiechnięty powiedział, że rozpowie o tym, jak go nazwałam w mediach. Zrozumiałam, że dałam się sprowokować, co ciężko przeżyłam, bo to niedopuszczalne tak nazwać człowieka i nie jestem z tego dumna – dodaje szefowa związku.

Urszula Frąszczak-Matyjewicz chciała osobiście przeprosić Bogusława Wojtasa kilka dni później, kiedy spotkała go na ulicy. Niestety, ku jej zaskoczeniu, mężczyzna, kiedy tylko ją zauważył, skręcił w drugą stronę i szybko się oddalił. Tak twierdzi Urszula Frąszczak-Matyjewicz.

– Pani Urszula siedziała na spotkaniu i nagle ni z gruszki, ni z pietruszki, wypaliła do mnie „pan jest chamem”. Gdyby nie zależało mi na zawarciu porozumienia, to zrobiłbym to, co zazwyczaj robię, gdy ktoś kogoś obraża. Pownienem przerwać spotkanie. Ale za bardzo mi zależy, więc tego nie zrobiłem. Od 12 lutego byłem raz lub dwa razy w Bolesławcu, pani Urszula raczej nie mogła mnie widzieć – twierdzi Bogusław Wojtas.

– Gdyby mnie spotkała i przeprosiła, to proszę mi wierzyć, przyjąłbym te przeprosiny i nie żądałbym przeprosin od pani Frąszczak przez panią dyrektor BOK-MCC – dodaje Bogusław Wojtas.

Następne spotkanie negocjacyjne odbędzie się w ten czwartek, 12 marca.

Reklama