Lekkoatleta Bolesłavii pobił rekord Polski, należący... do niego samego

Mateusz Tofil w czasie skoku wzwyż
fot. Paweł Wiśniewski Mateusz Tofil jest pierwszym młodzikiem w historii polskiej lekkoatletyki, który przekroczył 4000 punktów w sześcioboju.
istotne.pl 0 lekkoatletyka, bolesłavia, mateusz tofil

Reklama

Wspaniałym akordem zakończyli sezon lekkoatleci Bolesłavii. Po raz drugi w tym sezonie Mateusz Tofil poprawił – tym razem własny – rekord Polski, który od 23 sierpnia wynosił 3902 punkty. Podopieczny trenera Bartosza Grumana zdeklasował rywali podczas Jesiennych Wielobojów, które odbyły się w dniach 4-5 października w Zielonej Górze, i zdobył 4033 punkty.

Już w pierwszej konkurencji, biegu na 100 m, nasz lekkoatleta uzyskał rezultat 11.66 s, co rozbudziło nadzieje na przekroczenie granicy 4000 punktów. W kolejnych bił swoje rekordy życiowe lub był bliski ich ustanowienia. Po rzucie oszczepem, w którym o ponad 3 m poprawił swoją życiówkę, publiczność zgromadzona na stadionie była pewna, że ta magiczna granica padnie. I tak też się stało. W biegu na 1000 m Mateusz uzyskał czas 2,58,70 min i po raz drugi w tym roku poprawił rekord Polski młodzików.

Mateusz jest teraz poważnym kandydatem do występu w reprezentacji Polski juniorów młodszych na przyszłorocznych mistrzostwach świata w Cali (Kolumbia).

Mateusz Tofil i Bartosz GrumanMateusz Tofil i Bartosz Grumanfot. Paweł Wiśniewski
BolesłaviaBolesłaviafot. Paweł Wiśniewski
BolesłaviaBolesłaviafot. Paweł Wiśniewski
BolesłaviaBolesłaviafot. Paweł Wiśniewski

– Mateusz ma ogromne rezerwy we wszystkich konkurencjach. Trzeba również wspomnieć, że w skoku wzwyż (2.01 m) w historii polskiej lekkoatletyki wyżej od niego skakało jedynie dwóch młodzików i w tej konkurencji również może sprawić nam jeszcze wiele radości – mówi trener Bartosz Gruman. – Jednym z celów w przyszłym sezonie jest oczywiście start w Mistrzostwach Świata w Kolumbii. Aby jednak do tego doszło, konieczna jest zmiana podejścia mojego zawodnika do życia i sportu. W profesjonalnym treningu nie ma miejsca na wiele przyjemności i im szybciej każdy zawodnik pretendujący do wielkich wyników zda sobie z tego sprawę, tym lepiej. Trzeba w dużej mierze swoje życie podporządkować nauce i sportowi. Nie ma innej alternatywy.

I dodaje: – W przeciwnym razie Mateusz będzie kolejnym zmarnowanym talentem polskiego sportu. Mam nadzieję, że w porę uświadomi to sobie i już w przyszłym sezonie będziemy cieszyć z jego sukcesów.

Trenerami, którzy współpracują z Bartoszem Grumanem, są: Paweł Wiśniewski w skoku wzwyż i Tomasz Markowski w konkurencjach rzutowych.

Dariusz Łomański/ii

Reklama